czwartek, 25 kwietnia 2013

Rozdział 5

  Fajna piosenka przy której dostałam weny: Enej - Lili

 

                                Rozdział 5


Anglia, 1492r.


Katerina:

Siedziałam w mojej komnacie rozmyślając nad tym odkryciem kiedy do pokoju wpadła bardzo ładna dziewczyna. Spojrzałam na nią i krzyknęłam.
        Dziewczyna wyglądała dokładnie tak samo jak ja. No, prawie. Ona miała niebieskie oczy.
        Stanęła na środku pokoju i spojrzała na mnie. Otworzyła usta i powiedziała.
- Ние не знаем. I Tatia. - zatkało mnie gdy usłyszałam ojczysty język. Ale jeszcze bardziej, gdy to do mnie dotarło: ,,My się nie znamy. Jestem Tatia.''. To niemożliwe, Elijah mówił, że ona nie żyje.
- Ale Elijah mówił, że nie żyjesz.... - chyba że kłamał, powiedział w mojej głowie dziwny głos.
      Tatia się uśmiechnęła.
- Miło będzie cię torturować - rzekła i zanim sens jej słów do mnie dotarł znalazła się koło mnie i ugryzła. Straciłam świadomość.

                                                          *          *          *

         Obudziłam się w jakimś ciemnym pomieszczeniu, przykuta do żelaznego krzesła. Szarpnęłam się, ale to nic nie dało. 
- Te krzesło zostało zaprojektowane dla kogoś o wiele silniejszego niż ty, Katerino - z ciemności wynurzyła się Tatia, a w moim mózgu ponownie rozbrzmiał protest: ONA NIE ŻYJE!
- Ty nie żyjesz - powiedziałam zaskakująco spokojnie.
         Spojrzała na mnie z politowaniem.
- Elijah miał przestarzałe info, słodziutka - powiedziała Tatia podchodząc do mnie wolno. - A zresztą gdybym nie żyła nie mogłabym zrobić tego - błyskawicznym ruchem wyjęła nóż i przejechała nim lekko po mojej skórze, ale na tyle mocno, że pozostał długi, piekący ślad.
         Krzyknęłam cicho wpatrując się w ranę. Podniosłam głowę i spojrzałam prosto w roześmiane, niebieskie oczy dziewczyny.
- Czemu to robisz? - zapytałam.
- Bo cię nie lubię, bo masz względy u MOICH braci Mikaelson'ów, bo jesteś CZŁOWIEKIEM.....
         I znowu nie zrozumiałam. Ona była stuknięta. I to mocno. 
         Tatia kręciła się wokół krzesła z zamyśloną miną.
- Co by tu z Tobą zrobić? - zapytała sama siebie.
- Może wypuścić? - zasugerowałam.
- .... zabić? - ciągnęła. - Nie, to by było zbyt łagodne. Zjeść? - spojrzała na mnie oceniającym wzrokiem znawcy. - Zbyt łagodne....
          Miałam gdzieś, co ona ze mną zrobi. Szczerze to martwiło mnie gdzie są Klaus i Elijah.
- Ty! - krzyknęła nagle Tatia. Spojrzałam na nią. Znów była wściekła. Dlaczego ona wścieka się o wszystko? - Dlaczego mnie nie słuchasz?!
- Bo gadasz od rzeczy? - zapytałam nieprzyjemnym tonem.
          Ale Tatia już nie słuchała. Mamrotała sama do siebie:
- Czary Annelore nie będą ich długo trzymały. Muszę się pospieszyć.

Annelore:
        Spojrzała na mnie z obłędem w oczach. I czymś jeszcze.... jakby chorobliwą satysfakcją.           Teraz miałam już pewność:
           Tatia jest szalona.
  Niklaus:


- Pożegnajcie się z Kateriną! Zabiorę ją ze sobą! - wrzasnęła Tatia i wypadła z pokoju. W tym momencie Elijah rzucił się za nią, ale nie mógł przejść.
- KATERINA! - wrzasnął z rozpaczą.
           Ja już nie miałem sił. Opadłem na kanapę i złożyłem głowę na dłoniach. To wszystko spadło mi na głowę zbyt szybko. Najpierw ten cholerny Rytuał, potem pojawienie się Kateriny, tak podobnej do Tatii, no a teraz jeszcze sama Tatia....
- Nik! - z zamyślenia wyrwał mnie oszalały z rozpaczy Elijah. - Musimy coś zrobić! Ona grozi Katerinie!
- Nic nie możemy zrobić, Elijah! - odwrzasnęłem z wściekłością.- Jesteśmy tu zamknięci!
           Ale Elijah nie słuchał. Walił pięściami w niewidzialną barierę i wciąż wrzeszczał: ,,Katerina!''
- Tatia musi mieć na usługach wiedźmę - powiedziałem cicho. I wtedy zrozumiałem co trzeba zrobić. - Elijah!
- Co? - Elijah spojrzał na mnie niewidzącymi oczami. 
- Musimy kogoś tu sprowadzić. Każemy mu sprowadzić jakąś wiedźmę i będziesz mógł ratować tą swoją Katerinę!
            W mojego brata wstąpiła nowa energia. Odwrócił sięi zaczął znów wrzeszczeć:
- Trevor! - po chwili przyłączyłem się do niego. 
            Za chwilę przynosło to też efekt. Słyszeliśmy jak po schodach wchodzi jakiś mężczyzna. 
- Co tu.... - zaczął, ale gdy nas zobaczył, zamarł w pół słowa. - Klaus? Elijah? Dlaczego tak wrzeszczycie?
- Nareszcie! - krzyknął Elijah. - Trevor, słuchaj, sprowadź jakąś wiedźmę. Szybko!
             Trevor spoglądał raz na mnie raz na mojego brata. 
- No leć! - krzyknąłem.
- Ale dlaczego?
- Nie ważne, sprowadź czarownicę! - wrzasnął Elijah.
- Może być Jasmine? - zapytał. 
- Może, ale leć już! - powiedziałem już spokojniej. 
              Trevor kiwnął głową i pobiegł w wampirzym tempie na dół. 
- Uff.... - westchnął z ulgą Elijah i osunął się na podłogę. - Myślisz że zdążymy ją uratować?
- Obchodzi mnie to tylko dlatego że jest mi potrzebna do Rytuału. - powiedziałem cicho.
               Elijah wytrzeszczył oczy. 
- Co?! - krzyknął i podniósł się z podłogi. - Nie możesz jej zabić! Znalazłem sposób by ją ocalić! Jest płyn dzięki któremu ona ożyje po Rytuale! 
               Spojrzałem na niego z dezaprobatą.
- Czyżby zaczęło ci na niej zależeć? - zapytałem drwiąco. - Pamiętaj, Elijah'u, że miłość to największa słabość wampira....
                Elijah pobladł i już otwierał usta, kiedy usłyszeliśmy głos Trevora i jeszcze jeden, kobiecy....
                Zaraz też na przeciwko otwartych drzwi stanął Trevor i ładna, rudowłosa dziewczyna.
- Klaus, Elijah, to jest Jasmine - powiedział. - Zgodziła się wam pomóc.
                Jasmine uśmiechnęła się lekko.                                             
- Czyli widzę, że macie kłopot - odezwała się słodkim głosem.
- Potrafisz zniszczyć tą niewidzialną barierę? - zapytał Elijah.                              Jasmine:
- Oczywiście - odparła, jakby ją uraził. - No więc, to dość silne czary, ale znam zaklęcie, które je przezwycięży. Bądźcie cicho.
                 Jasmine zamknęła oczy i zaczęła się lekko kołysać na piętach. Po chwili zaczęła też mówić:
                     ,,Ósýnilega hindrun,
                     Hvað więzisz okkur
                     Nektardansmær Ég elska þig,
                     Það er kominn tími!
                     Fara í burtu, og fara okkur
                     Við getum farið út,
                     Ég leyfi án bölvun,
                     Að lifa í friði!'' *


Zerwał się silny wiatr, który zaczął szarpać Jasmine.
- Jakaś inna czarownica próbuje mnie powstrzymać - mruknęła.
                Zawzięła się i jeszcze raz powtórzyła zaklęcie. Z jej nosa zaczęła kapać krew. Jasmine wzmocniła głos. Mówiła szybko i wyraźnie, jej głos był donośny.

Po chwili wiatr ustał, a Jasmine upadła. Była osłabiona. Elijah wyciągnął rękę. Mogła normalnie przejść, nic jej nie zatrzymywało. Zrobił dwa kroki i wyszedł z pokoju. Uklęknął przy Jasmine. Była nieprzytomna.
- Dziękuję - szepnął, wziął ją na ręce i położył na moim łóżku. - Chodź, Nik - zwrócił się do mnie. - Trzeba odbić Katerinę.
Na dźwięk imienia Katerina Trevor drgnął.
- Co z nią? - zapytał.
- W skrócie: okazało się że Tatia żyje i porwała Katerinę - odezwałem się, przeszłem obok niego i gestem przywołałem Elijah'a.

Elijah:


 Podeszłem do Klausa. Trevor poszedł za nami. W mojej głowie wciąż rozlegał się krzyk Tatii: ,,Pożegnajcie się z Kateriną''.
                Nie miałem wątpliwości, że Tatia chciała ją zabić. 
- O co tu chodzi? - zapytał Trevor.
- Tatia żyje. - powiedziałem. - I porwała Katerinę. Prawdopodobnie ją zabije.
                 Trevor miał przerażoną minę.
- Gdybym był Tatią i chciał torturować mojego sobowtóra.... gdzie bym ją zabrał? - mruczał sam do siebie Klaus.
- Pewnie w jakieś takie miejsce które nie przyszłoby ci do głowy - mruknęłem rozglądając się.
                  Klaus spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
- Jesteś geniuszem! - krzyknął. - Lochy!
                  I pognał w wampirzym tempie w stronę lochów. Wymieniliśmy z Trevorem zdumione spojrzenia i ruszyliśmy za nim. Klaus był już przy drzwiach. Otworzył je jednym szarpnięciem i wpadliśmy do środka. Wtedy dobiegł nas krzyk Kateriny. Był on pełen bólu. Dobiegał od Sali Tortur. Ruszyliśmy biegiem.


 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

              *    ,,Ósýnilega hindrun,
                     Hvað więzisz okkur
                     Nektardansmær Ég elska þig,
                     Það er kominn tími!
                     Fara í burtu, og fara okkur
                     Við getum farið út,
                     Ég leyfi án bölvun,
                     Að lifa í friði!''

Po islandzku:
                    ,,Niewidzialna bariero,
                     Co więzisz nas,
                    Odpędzam ja ciebie,
                    Już czas!
                   Odejdź, i przepuść nas,
                  Byśmy mogli wyjść,
                  I odejść bez przekleństwa,
                   By w spokoju żyć!'' 


Hej, Kochani!
Nowy rozdział! Mam nadzieję, że wam się spodoba! Komentujcie, proszę, no i głosujcie na Josepha Morgana w ankiecie: Głosować, Głosować! ^_^ 
 Pozdrawiam ;*                                                                                                                             

środa, 24 kwietnia 2013

WAŻNE!

No to tak ;D Wiem, że to dla niektórych może być żałosne itd. ale dla mnie i dla fanek Josepha Morgana jest to bardzo ważne! A chodzi o to, że Na oficjalnym fanpage'u Bravo- gazety młodzieżowej. Pojawiła się ankieta dotycząca tego, kto ma się pojawić na "Mega Plakatach". Wraz z dziewczynami takimi jak ja- fankami tego jakże wspaniałego aktora xD, postanowiłyśmy opublikować tę akcję wszędzie gdzie się tylko da. I jak na razie wychodzi nam to bardzo dobrze ale niestety nadal brakuje ponad dziewięciuset głosów by w Bravo pojawił się plakat z Josephem Morganem, aktorem grającym Klausa jak pewnie dobrze wiecie.
Więc dodaję ten post z prośbą o zagłosowanie na nasz ulubiony serial (Pamiętniki Wampirów) i na Josepha Morgana pod tym linkiem: https://www.facebook.com/questions/550494488306855/?comment_id=6218671&offset=0&total_comments=400&notif_t=feed_comment_reply
Jeśli to wszystko się uda to chyba padnę ze szczęścia i będę codziennie pisać nexta na blogu <3 (Przynajmniej będę to robiła na tyle, na ile pozwolą mi na to zadania domowe ;D ) Więc proszę was- uszczęśliwcie mnie i może nawet was samych, glosując na TVD i na Josepha Morgana. Amen.
PS: A tutaj macie zdjęcie promujące naszą... akcję? Tak akcję jeśli rozpowszechnianie i namawianie na głosowanie w ankiecie można nazwać akcję xD
~ Zapożyczone z: Blog mojej przyjaciółki :3

Zmiany!

                                                Zmiany!

 

Jak zauważyliście zmieniłam trochę wystrój bloga :) Nie wiem czy się podoba, więc powiedzcie mi.

Według mnie jest teraz bardziej przejrzysty :3

Next powinien pojawić się już niedługo, chociaż nie wiem, kiedy dokładnie.

A tu macie ode mnie trochę zdjęć Klausa i Katherine, Elijah'a i Katherine oraz Klausa, Katherine i Elijah'a :3







 Pozdrawiam ;*                       

wtorek, 23 kwietnia 2013

Rozdział 4

 Przy tej piosence powstał ten rozdział:

  Poison - Groove Coverage

 

                                      Rozdział 4

Anglia, 1492r.


Katerina:

Wyszłam pokoju Klausa i nagle nie wiedziałam jak się tu znalazłam. Stałam przed drzwiami sypialni Klausa i nie wiedziałam jak tam się znalazłam! Jeszcze przed chwilą byłam z Elijah'em w ogrodzie a teraz stałam tu. Co się stało?
      Postanowiłam się tym nie zadręczać. Ruszyłam w stronę mojej komnaty, by odpocząć.
      Trapiła mnie też inna myśl. Gdzie się podział Elijah?
      Wyjrzałam przez okno, ale w ogrodzie go nie było.
      Tym też postanowiłam się nie martwić. Ale było trudno. Z każdym kolejnym dniem zauważałam zmiany, które zachodzą w moich uczuciach do niego i Klausa.
      Taak. I mimo, że próbowałam to zwalczyć, nie udało mi się.
      W końcu to przyznałam.

      Pokochałam obu braci Mikaelsonów.

Niklaus:

- A teraz: Po co wróciłaś? - zapytałem z kamienną twarzą.
- No jak to, Po co? -  zapytała. Zaraz też dodała miękko: - Stęskniłam się za wami!
       No, dobra. Nie mogłem i nie chciałem jej uwierzyć.
- A tak naprawdę? - zapytał wciąż spokojny Elijah. Chciałbym mieć jego spokój.
Tatia westchnęła i uniosła ręce.
- Dowiedziałam się o sobowtórze. - powiedziała.

  Zatkało mnie. Z tego co zobaczyłem, Elijah'a też. Dowiedziała się o Katerinie? Skąd?
- Skąd o niej wiesz? - zapytał ostro Elijah. Tatia wyprowadziła go z równowagi. Zachichotałem w duchu. Od niedawna, Katerina była drażliwym tematem.
Tatia się roześmiała. Był to zimny, okrutny śmiech, człowieka pozbawionego sumienia.
- Mam swoje źródła - powiedziała. - Kojarzysz może Rose?

- To Rose ci pomaga?! - wrzasnęłem. - Zabiję ją!
- Nie, nie pomaga mi! - parsknęła śmiechem Tatia. Coś dobry humor miała. - Zahipnotyzowałam ją.

I znów nas zamurowało. Tatia zahipnotyzowała innego wampira? Co tu jest grane?
- Może już czas, żebyś opowiedziała nam wszystko od początku. - odezwał się Elijah.


Elijah:


- Może już czas, żebyś opowiedziała nam wszystko od początku. -powiedziałem.
Tatia wzruszyła ramionami.
- Jak chcecie.

        Chwila ciszy. Tatia usiadła na kanapie. Ja i Klaus zrobiliśmy to samo.
- No więc.... - zaczęła. -  Esther przyszła do mnie po śmierci Henrika. Poprosiła mnie o pomoc. Wytłumaczyła mi wszystko. Powiedziała, że to niebezpieczne. Że mogę umrzeć. Ale ja chciałam was chronić. Znalazła ten sposób i jej pomogłam. Prawie umarłam, oddając krew. Ale Esther była mi wdzięczna i mnie też przemieniła. Wszyscy staliśmy się potworami. - Tatia mówiła bez emocji. Rozpoznałem to. Jej uczucia były wyłączone.

- Czyli sama to zrobiłaś? Matka cię nie zmusiła? - zapytał Klaus z niedowierzaniem.
- Nie! - krzyknęła. - Przez was musiałam opuścić córkę, rozumiecie?! Teraz żałuję, że się zgodziłam. Mogliście umrzeć. A ja bym wciąż żyła i cieszyła się że mogę być z Nadją!

         Tatia mówiła szybko, nieskładnie i z nienawiścią. Przerażało mnie to. Była silna, tak jak my, ale była też przepełniona nienawiścią.
     W tej chwili Klausa coś napadło.
- NIE MUSIAŁAŚ NAS RATOWAĆ! NIE MUSIAŁAŚ SIĘ NA TO GODZIĆ! MATKA ZNALAZŁABY KOGOŚ INNEGO! ZROBIŁAŚ Z SIEBIE MĘCZENNICĘ I NIC CI TO NIE DAŁO! - Klaus z obłędem w oczach rzucił się na Tatię, ale ona była szybsza. Popędziła do drzwi i krzyknęła:
- Pożegnajcie się z Kateriną! Zabiorę ją ze sobą! - i po tych słowach wypadła z pokoju. Rzuciłem się za nią oślepiony strachem. Ona grozi Katerinie. Ale nie mogłem wyjść z pokoju. Drzwi zagradzała niewidzialna bariera.



·~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej, Kochani, przepraszam że tak dawno mnie nie dodałam nexta. Ale wiecie brak weny. Ale na szczęście, przy słuchaniu piosenki, do której macie link na górze dostałam weny i napisałam.
Jeszcze nie wiem kiedy dodam następny rozdział.
Ale w tym czasie zapraszam do komentowania!
~Bitch Petrova

piątek, 12 kwietnia 2013

Rozdział 3

                                  Rozdział 3

Anglia, 1492r.


Elijah:

- Tatia była pierwszą kobietą, którą kochałem.Niestety, kochał ją też Niklaus i cała reszta wioski w której wtedy mieszkaliśmy. Była piękna. Taak... przypominała ciebie.
- Jak to, mnie? - zapytała zaskoczona. 
- Wyglądacie prawie identycznie, Katerino. Prawie, ponieważ Tatia miała niebieskie oczy.   
       Katerina wyglądała na zszokowaną.
- To dlatego Klaus się do mnie zaleca? - zapytała, przełykając ślinę. - Bo przypominam mu Tatię? 
- Nie wiem, naprawdę nie wiem. - odparłem. - Klaus.... potrzebuje cię do....
O, nie! Prawie powiedziałem Katerinie, po co jest potrzebna Klausowi!
- Do...? - zapytała patrząc na mnie podejrzliwie.
- Nic, nic - powiedziałem i wróciłem do opowieści: - Cała męska część wioski za nią latała. Kobiety jej zazdrościły. A my mieliśmy szczęście. Spodobaliśmy się Tatii. Oboje.
          Zamilkłem. Katerina wpatrywała się we mnie wyczekująco.
- Elijah.... - zaczęła. Uniosłem rękę, żeby zamilkła.
- Tatia spotykała się raz z jednym, raz z drugim. Wiedzieliśmy o tym, dlatego też wciąż walczyliśmy o jej względy. Prawie się nienawidziliśmy. Do tego Tatia miała córkę...
- Z nieprawego łoża? - domyśliła się Katerina. - Tak jak ja.
- Tak. Ale ją i tak zaakceptowano. Ze względu na jej urodę i to że jej rodzice byli bardzo szanowani.
          Znów zamilkłem. Myślałem, a wspomnienia Tatii wracały... Katerina nie przerywała moich rozmyślań. Widziała, że muszę chwilę pomyśleć.
- Nasza matka, Esther, była wściekła o to, jak się kłócimy. Miała tego dość. Była szamanką. Uprawiała czary, nie wiem, czy w to wierzysz.
- Ja też nie wiem, ale jak tak opowiadasz, jestem skłonna ci uwierzyć.
          Uśmiechnęłem się do niej smutno.
- Właśnie. To działo się wtedy, kiedy jednego z moich braci rozszarpał wilk. Matka, jako czarownica, znalazła sposób, by nas ochronić. Potrzebowała jednak krwi. Wybrała Tatię, bo wiedziała, że gdy umrze, my się pogodzimy.
- I tak się stało.
- Tak - kiwnęłem głową. - Tak się stało. Matka zabiła ją i użyła jej krwi. Nam powiedziała, że to był wypadek, ale my lepiej wiedzieliśmy. Przecież jej nie znosiła.
         To już mówiłem z goryczą. Nagle odwróciłem głowę w stronę zamku. W oknie sypialni Klausa dostrzegłem jakiś ruch. To był on. Zwrócony profilem, ale na jego twarzy widoczne było przerażenie. Chwila..... Klaus się boi?! To musi być coś poważnego. Zerwałem się z ławki i ruszyłem szybko w stronę zamku. Katerina zerwała się zaraz po mnie i biegła za mną. No tak. W długiej sukni nie nadąża. 
- Elijah! - krzyknęła. - Co się stało?
- Coś się dzieje u Klausa. Coś poważnego.
- Skąd wiesz? - zapytała zdumiona.
- Widziałem w jego oknie.
           Katerina już nie zadawała pytań. Pędziliśmy korytarzami , aż w końcu dotarliśmy pod drzwi sypialni Klausa. Otworzyłem je gwałtownie, weszliśmy i ......... stanęliśmy jak wryci.
- Tatia?! - powiedziałem.
           Dziewczyna odwróciła się do mnie.
- Och, Elijah! - powiedziała słodko. - Świetnie, pogadamy we tró.... - nagle zauważyła Katerinę. - ...czwórkę - dokończyła i uśmiechnęła się diabolicznie.

Niklaus:

Tatia wciąż tam stała.
- Nie, ja mam jakieś halucynacje - powiedziałem potrząsając głową.
- Czy gdybyś miał halucynacje poczułbyś to? - zapytała, podeszła i dotknęła mojego policzka.
            Odruchowo nakryłem jej dłoń swoją. Wspomnienia wróciły.... żywe jak wtedy, gdy byłem człowiekiem...
- Właśnie. - powiedziała i uśmiechnęła się lodowato. - Nie jestem halucynacją, Nik.
  
- Ale Estehr cię zabiła! - wykrzyknęłem. - Zmusiła cię do oddania krwi! Ty NIE ŻYJESZ!!!
      Tatia roześmiała się bezdusznie. To nie była dziewczyna, którą pokochałem. Już nie.
- Kochany, nie trać panowania - powiedziała idąc w stronę kącika malarskiego, który sobie stworzyłem. - Tęskniłeś za mną? - zapytała dotykając moich obrazów.
- Nie ruszaj - powiedziałem. - Nie tęskniłem za tobą, Tatio.
- Czyżby? - zapytała przechylając głowę. - W takim razie, co to? - powiedziała, odwróciła się i pomachała mi przed nosem swoją miniaturową podobizną, którą sam namalowałem. - Ktoś tu kłamie! - zaśpiewała i roześmiała się.
          Ona mnie przerażała. Nagle usłyszałem łoskot i do pokoju wpadli: Katerina i Elijah.
Jeszcze tylko ich tu brakowało!
 
 
 
 

- Tatia?! - powiedział zszokowany Elijah.
           Dziewczyna odwróciła się do niego.
- Och, Elijah! - powiedziała słodko. - Świetnie, pogadamy we tró.... - nagle zauważyła Katerinę. - ...czwórkę - dokończyła i uśmiechnęła się diabolicznie.
           Chwila ciszy i nagle znów odezwała się Tatia:
- Kim ona jest? - wskazała. - To mój sobowtór. - stwierdziła.
           Katerina nie zrozumiała.
- O czym wy mówicie?! - krzyknęła. - Sobowtór?! Elijah, mówiłeś, że Tatia nie żyje!
- Powinna nie żyć - odparł mój brat spokojnie.
           Dziwne. Widzi zmarłą ukochaną i jest zupełnie spokojny!
- Wyjdź, Katerino - powiedział, wciąż patrząc na Tatię.
- Nie. - rzekła. - Macie mi wytłumaczyć, co się dzieje! - oznajmiła.
           Byłem zaskoczony. Niby jest taka nieśmiała i skromna, a tu proszę!
- Masz w sobie ogień Petrovych - roześmiała się Tatia.
- Katerino, wyjdź i zapomnij o tym co zaszło - zahipnotyzowałem ją. 
           Mrugnęła dwa razy i wyszła.
- A teraz: Po co wróciłaś? - zapytałem z kamienną twarzą.
- No jak to, Po co? -  zapytała. Zaraz też dodała miękko: - Stęskniłam się za wami!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hej, Kochani, wiem że miałam nowy rozdział dodać w poniedziałek, ale tak się złożyło , że miałam teraz czas. Komentujcie proszę.
Zapraszam na funpage'a na którym jestem adminką:
Zapraszam, lajkujcie! 
Podpisuję się: ~Adminka Katherine
:D Jeszcze raz: Komentujcie!!!!
       

czwartek, 11 kwietnia 2013

Rozdział 2

                                 Rozdział 2

Anglia, 1492r.

 

Katerina:

Przez cały następny tydzień Klaus zalecał się do mnie i przedstawiał śmietankę miasta. Szczerze mówiąc, co on widzi w takiej dziewczynie jak ja. Biednej, wygnanej z rodzinnego domu...
     Za to Elijah... był wspaniałym przyjacielem. Mogłam z nim pogadać, powiedzieć wszystko! Słuchał mnie i doradzał.
     Któregoś dnia poszliśmy do ogrodu zamkowego. Usiedliśmy na ławce i zaczęliśmy rozmawiać.
- Dlaczego Twój brat się do mnie zaleca? Nie kocha mnie - powiedziałam.
- A czy do małżeństwa potrzebna jest miłość? - odparł patrząc mi w oczy.
- Niektórym dziewczynom pewnie nie potrzeba miłości by wyjść za kogoś, ale ja chciałabym wyjść za kogoś kto mnie naprawdę pokocha i gdy ja pokocham jego - wytłumaczyłam. Elijah patrzył na mnie w zamyśleniu.
        Naprawdę rozważał moje słowa i mnie słuchał.
- A ty kochasz Niklausa? - zapytał w końcu.
        Widziałam, że bardzo zależy mu na odpowiedzi. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Bo... muszę przyznać, że Klaus bardzo mi się podobał. Nie wiedziałam, czy go kocham, ale wiedziałam na pewno, że to samo czuję do Elijah'a.
- Nie wiem, co czuję - odparłam po prostu.
         W pewnym sensie to była prawda.

Elijah:

Gdy Katerina powiedziała, że chciałaby poślubić kogoś kto ją pokocha i gdy ona pokocha jego, zdziwiłem się. Większość dziewcząt chce tylko bogatego męża. I tyle.
         Ale Katerina była inna.
- A ty kochasz Niklausa? - zapytałem.
         Bałem się tego, co powie, ale musiałem zadać to pytanie.
- Nie wiem co czuję.
         Ulżyło mi, a jednocześnie poczułem się zawiedziony. Uśmiechnęłem się do niej na znak, że to rozumiem.
- Elijah... - zaczęła. Uniosłem brwi. - Któregoś razu usłyszałam jak rozmawiasz z Klausem na temat jakiejś dziewczyny.... Tatii..... 
          Gdy padło jej imię zamknęłem oczy i oparłem głowę na rękach.
- Przepraszam! - wykrzyknęła Katerina, przerażona moją reakcją. - Przepraszam, nie chciałam!
          Uniosłem głowę i spojrzałem w jej ciemne oczy.
- Nic się nie stało, птиченце*.
          Katerina uśmiechnęła się lekko, słysząc ojczysty język.
- To..... kim ona była...? Jeśli wolno mi spytać - dodała szybko.
- Kto, jak kto, ale Ty masz prawo wiedzieć.
           Dziewczyna usiadła wygodnie i wpatrywała się we mnie czekając na opowieść.

Niklaus:

Przez okno widziałem Elijah'a i Katerinę w zamkowym ogrodzie. Rozmawiali i byli bardzo zadowoleni ze swojego towarzystwa. Tatia też zawsze lepiej dogadywała się z Elijah'em, niż ze mną.
- Witaj, Niklausie - za mną rozległ się kobiecy, tak dobrze mi znany głos.
          Spojrzałem na piękną kobietę stojącą w progu mojej sypialni. Spojrzałem jeszcze raz przez okno, by upewnić się, że Katerina jest w ogrodzie. Była tam. A więc to.....
- Tatia... - cofnęłem się. - Ale ty nie żyjesz!
- Praktycznie rzecz biorąc, ty też - stwierdziła i uśmiechnęła się chłodno.
          To niemożliwe, niemożliwe i jeszcze raz niemożliwe.
          Ale gdy uszczypnęłem się, by sprawdzić, czy śnię..... to Tatia wciąż tam stała.  


 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*птиченце - po bułgarsku: Ptaszyno.

Kochani, przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, ale miałam kompletny brak weny i czasu, a na dodatek szlaban ^_^
Proszę was, komentujcie blog, bo bardzo mi zależy. Następny rozdział dodam jakoś tak w poniedziałek, a może nawet wcześniej :D

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Rozdział 1

                                          Rozdział 1

Bułgaria, 1492r.

 

Klaus:

- I gdzież jest ten sobowtór Tatii, Elijah? - zapytałem mojego brata, rozglądając się po sali pełnej par.

- Zaraz powinna się zjawić, Niklausie - odparł także się rozglądając. - O, tam jest! - powiedział nagle i wskazał młodą kobietę uderzająco podobną do Tatii, która spieszyła w naszą stronę.

       Zalała mnie fala dawno zapomnianego bólu.

       Nie! Nie będę znów tego przechodził! Ta dziewczyna jest tylko sobowtórem, to nie jest Tatia!!!

       Dziewczyna wreszcie do nas dotarła. Ukłoniła się i uśmiechnęła do Elijah.

- Pan Elijah - powiedziała. - Miło pana znów widzieć.

Здравейте, Катерино* - powiedział Elijah. - Poznaj mojego brata, Niklausa. Nik, to Katerina Petrova z Bułgarii.

- Ach, Bułgarka! - powiedziałem, ujęłem jej dłoń i pocałowałem delikatnie. Na twarzy dziewczyny wykwitł uśmiech. - Красивите български, здравей!**

- Ty, panie też znasz bułgarski? - zapytała Katerina z rozanieloną twarzą.  

- Proszę, mów mi Klaus - powiedziałem.

        Spojrzałem na Elijah.  A w jego oczach ujrzałem ból.

        Ale historia się nie powtórzy.

 

Elijah:

 

Gdy Niklaus pocałował rękę Kateriny miałem ochotę go zabić.

       Nawet jeśli jest Nieśmiertelny, to co? Miałem ochotę go udusić, wbić kołek w serce, cokolwiek!

       Katerina zbyt bardzo przypominała Tatię.

       Ale ja nie mam zamiaru się w to wtrącać. Niech Nik robi co chce.

 

Katerina:


Wspaniale! Trafiłam na mężczyznę, który nie dość, że bogaty, z dobrej rodziny, to przystojny i zna bułgarski!

        Niklaus.... piękne imię. Ale.... nie mogłam za niego wyjść. Chciałam kogoś, kto by mnie pokochał i kogoś, kogo ja bym pokochała.

- Katerino, zatańczysz? - z rozmyślań wyrwał mnie głos Klausa.

- Z przyjemnością - odparłam, podałam mu dłoń i uśmiechnęłam się zalotnie.

        Ale widziałam, że myślami jest daleko ode mnie. 

 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hej, Kochani, przepraszam, że rozdział dopiero teraz, ale miałam za dużo rzeczy do zrobienia. Obiecuję, że następnym razem dodam dłuższy i ciekawszy rozdział.