wtorek, 28 maja 2013

Podrozdziały

Podrozdziały. Właśnie.


Ostatnio zastanawiałam się nad wprowadzeniem Podrozdziałów.

Polegałoby to na pisaniu od czasu do czasu takich historyjek, wyrwanych z kontekstu, czyli pisaniu np. o Delenie. Chodzi mi o to że urządzałabym głosowania na temat jaką parę chcielibyście zobaczyć w tych podrozdziałach.

Uwaga! 
Podrozdziały będą toczyły się w czasie teraźniejszym!!

Chcielibyście coś takiego? :D

poniedziałek, 27 maja 2013

WAŻNE!!!!!!!!!

Oczywiście wiem, że nie dla każdego, ale akureat dla fanek Joseph'a to bardzo, bardzo ważne. 



A mianowicie chodzi nam o to, że chciałybyśmy mieć w końcu plakat z Joseph'em Morganem!

Tu macie link do głosowania: Ankieta w Bravo . Powtarzam to ważne!!!!!!!!!!

środa, 15 maja 2013

Rozdział 7

 Nie wiem, dlaczego, ale ta piosenka kojarzy mi się z Katherine i Elijah'em :3
Se piosenka se xDD

                 Rozdział 7

Anglia, 1492r.


Katerina:

Nawet nie pamiętam kiedy zemdlałam. Wiem tylko, że gdy się obudziłam leżałam w jednej z komnat, a nade mną była twarz Elijah'a.
- Elijah.... - westchnęłam i znów zemdlałam.

Obudziłam się już w mojej komnacie. Ku mojemu rozczarowaniu, sama. Usiadłam i rozejrzałam się. Przez chwilę pamiętałam tylko moje wcześniejsze przebudzenie.... twarz Elijah'a....
        A potem to powróciło. 
       Tatia i to co mi zrobiła.
        Zaczęłam wrzeszczeć i rzucać się na łóżku..... z moich oczu popłynęły łzy strachu..... i wtedy do mojego pokoju wpadł Elijah.
        Podbiegł do mojego łóżka i mnie przytulił. Trochę się uspokoiłam chociaż wciąż szlochałam i się trzęsłam.

- Ta...Ta...Tatia..... - wyjąkałam i zaczęłam szczękać zębami.
- Cicho... - wyszeptał gładząc mnie po włosach. - To tylko zły sen.







Gdy to mówił spojrzał mi w oczy. Byłam dziwnie wciągana w te piękne oczy. I nagle zapomniałam. Przestałam się trząść i szlochać. Zamrugałam dwa razy i usiadłam prosto.
- Coś mi się śniło - powiedziałam i uśmiechnęłam się. - Chyba lepiej będzie jak pójdziesz - dodałam.
Mina mu trochę zrzedła.
- Bo mogliby zacząć plotkować - dodałam pospiesznie. 
        Elijah się roześmiał.
- Uwierz mi, nie odważyliby się.
        Uśmiechnęłam się do niego. Elijah wstał i się przeciągnął.
- Ale skoro nalegasz... - rzekł i wyszedł.
         I nagle w pokoju zrobiło się dziwnie pusto. Położyłam się na łóżku i zasnęłam z uśmiechem na ustach.

Klaus:

Tatia uciekła.
         Udało jej się wywieść mnie w pole. Nagle zapragnąłem ją zabić. I to bardzo mocno. To było jak obsesja, jak przymus. Byłem w bibliotece i robiłem coś, w co jeszcze kilka dni temu bym nie uwierzył. 
          Szukałem innego sposobu na zabicie Pierwotnego.
          Wtedy do biblioteki wszedł Elijah.
- Co robisz? - zapytał.
          Był dziwnie wesoły. Jakby nic się nie stało, jakby Tatia wcale nie uciekła.
- Nie widać? - burknąłem. Byłem w bardzo złym humorze.
- Hmmm.... niby widać, ale mi chodzi dokładnie.
          Zerknąłem na niego spod przymrużonych oczu. Wyglądał na szczęśliwego, jak nigdy!
- Coś się stało? - zapytałem, wciąż lekko zdenerwowany.
- Nie, dlaczego? - odparł i rozłożył się w fotelu.
- Jesteś dziwnie szczęśliwy, Elijah'u Mikaelsonie.
           Elijah uśmiechnął się tajemniczo.
- Nie mogę już być szczęśliwy, bracie?
           Przewróciłem tylko oczami i wróciłem do szukania odpowiedniej książki.
- Czy coś się wydarzyło między tobą a Kateriną? - zapytałem nagle, odwracając się gwałtownie.
           Elijah spuścił oczy i głowę.
- Yhm..... - chrząknął, ale nie odpowiedział.
        Patrzyłem na niego surowo.
- Elijah, wiesz, że ona ma umrzeć, prawda? - zapytałem.
- Tak - powiedział cicho.
- I że każdy, kto stanie mi na drodze gorzko tego pożałuje?
- Tak - powtórzył.
- To dobrze. Pamiętaj, że mam wciąż sztyle..... Sztylety!
Czemu wcześniej o tym nie pomyślałem!
Mogę zabić Tatię tymczasowo. Elijah spojrzał na mnie pytająco.
- Tatia.... Sztylety... - wymruczałem i wybiegłem z biblioteki. Elijah wypadł za mną. Pobiegliśmy do mojego pokoju, nikogo nie mijając. 
             Dopadliśmy do drzwi i wpadliśmy do pokoju. Otworzyłem gwałtownie szafkę nocną. Leżały w niej 2 sztylety. Wyjąłem jeden.
-  Chcesz zabić Tatię? - zapytał Elijah.
- Tak!
- Czyli oszczędzisz mi Katerinę? - zapytał z nadzieją.
- Nie. - powiedziałem i spojrzałem na niego z zaskoczeniem. 
- Ale.... mam sposób żeby ją uratować. Specjalny płyn, dzięki któremu ożyje. - mówił z radością.- Chyba. - dodał.
               I wyjął zza pazuchy butelkę z przeźroczystym płynem. Spojrzałem na niego ze złością.
- Nie! - krzyknąłem i wytrąciłem mu butelkę z ręki. Spadła, roztrzaskując się. Elijah krzyknął patrząc z przerażeniem na butelkę. 
               Byłem już mocno rozjuszony. Złapałem go za szyję i przycisnąłem do ściany. Zaczął się trochę dusić. Próbował się wyrwać, ale ja byłem hybrydą, o wiele silniejszą od wampira. Przyłożyłem mu sztylet do piersi i wysyczałem:
- Już jutro jest pełnia. Odprawię ten Rytuał i zabiję Katerinę, nie przeszkodzisz mi!
              Elijah pokiwał gwałtownie głową, więc go puściłem. Osunął się na podłogę, a ja uciekłem.


Tatia: (wiem, że to trochę bez sensu, ale zważywszy na to że ten rozdział ma być długi postanowiłam dodać wydarzenia z perspektywy Tatii ^^)





Udało mi się uciec przed Klausem, z czego naprawdę się cieszyłam. Udałam się do jakiejś małej wioseczki, nawet nie pamiętam nazwy.
             To dziwne. Kiedy zobaczyłam Niklausa i Elijah'a to powróciło. Wspomnienia mnie zalały. Czasy, kiedy byłam człowiekiem. Kiedy byłam nieśmiała, życzliwa i miła. 
              A już dawno rozgryzłam, dlaczego teraz jestem wredna i sprytna.
              Klątwa Sobowtóra.
              Kiedy stałam się wampirem zmieniłam się. Znaczy na początku byłam wciąż ta sama. Dopiero później.....
              Nie, nie będę o tym myśleć. Poszłam do największej posiadłości we wiosce. Zapukałam do wielkich drzwi i czekałam.
              Otworzył jakiś mężczyzna. Aż zamruczałam. Ich łatwiej się hipnotyzuje.
- Witam - odwróciłam się do niego.
- Witam - odparł on mierząc mnie spojrzeniem. - Co taka piękna kobieta robi w takiej malutkiej wioseczce? - zapytał, uśmiechając się.
- Och, zgubiłam się - odparłam. Spojrzałam mu w oczy. - Wpuść mnie.
               Facet wybuchnął śmiechem.
Zacisnął usta i uniósł brwi.
- Naprawdę? - zapytał. - Jestem na werbenie, słonko.
       Spojrzałam na niego z zaskoczeniem.
 - Wiesz kim jestem? - zapytałam.
- A jak! Jesteś wampirem, tylko nie rozumiem, dlaczego prawie ci się udało.
- Jestem Pierwotną - prychnęłam.
- Och, niech szanowna panienka mi wybaczy! - powiedział drwiąco mężczyzna. 
Pokręciłam głową ze złością.
- Wiesz w ogóle kim jestem? - zapytałam szorstko.
- Oczywiście. Pierwotną - powiedział.
          Prychnęłam ponownie.
- Jestem Tatia Petrova, Pierwotna wampirzyca i pierwsza Petrova!
          Facet przechylił głowę i spojrzał na mnie z nowym zainteresowaniem. 
- A ja jestem Tristan Hills, miło mi - podał mi rękę, ale jej nie przyjęłam. Wciąż byłam wkurzona.
- Od kiedy? - burknęłam.
- Co? - zapytał zdezorientowany. 
- Od kiedy jesteś wampirem - powiedziałam zirytowana.
- Ach, to! Od jakichś 50 lat, wiem to mało - uśmiechnął się.
              Nie wiem czemu, ale go polubiłam. Wiem, że Elijah i Niklaus myślą że mam wyłączone uczucia, ale to nieprawda. Cały czas, od mojej przemiany, mam włączone uczucia.
- To co, mogłabym wejść? - zapytałam uśmiechając się lekko.
- Och, oczywiście - rzekł, wyszczerzył do mnie zęby i odsunął się. Weszłam, uśmiechając się do niego zachęcająco. Wszedł zaraz za mną.


Elijah:

Osunąłem się na podłogę nie mogąc uwierzyć w to co zrobił Nik. To niemożliwe.
               Zawsze był wybuchowy, ale nigdy nie skrzywdziłby rodziny. Złapałem się za szyję.
               I teraz byłem już pewny.
               Za wszelką cenę uratuję Katerinę.

                                                                 *       *       *

Była już 2.00 nad ranem. Udałem się w stronę komnaty Kateriny. Zapukałem najpierw lekko. Kiedy nie odpowiedziała, wszedłem.
               Spała. Podszedłem i pogłaskałem ją po policzku.
Gdy to poczuła otworzyła oczy. Usiadła gwałtownie, patrząc na mnie wielkimi oczami. Już otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale syknęłem:
- Cicho!
Katerina zamknęła usta i wyszła z łóżka.
- O co chodzi? - szepnęła.
Pokręciłem głową. Zupełnie nie wiedziałem jak zacząć.
Spojrzałem jej w oczy i powiedziałem:
- Przypomnij sobie.
Zobaczyłem jak jej oczy się rozszerzają, jak sobie przypomina. 
- О, Боже ...* - wyszeptała. Chyba nawet nie zdawała sobie sprawy z tego że powiedziała to po bułgarsku.
- O co tu chodzi? - zapytała i zaczęła się cofać. Bała się.
- To nieważne. Musisz uciekać. Klaus jest wilkołakiem i wampirem w jednym, chce zdjąć z siebie klątwę, a do tego potrzebna mu jest twoja krew!
                Katerina wciąż kręciła głową.
- Nie, nie..... - zaczęła powtarzać.
                Podbiegłem do niej w wampirzym tempie i złapałem za ramiona.
- Posłuchaj mnie. - powiedziałem ostro. - Klaus chce cię zabić. Jeśli nie uciekniesz, zginiesz.
                 Katerina wciąż kręciła głową i cofała się.
- Nie..... - wyszeptała.
- Tak! - szepnąłem gorączkowo i lekko nią potrząsnąłem.
- Powiedz mi wszystko - powiedziała nagle, patrząc na mnie wyzywająco.
                 Westchnąłem.
- Posłuchaj, nie ma czasu....
- Nie ruszę się stąd, dopóki mi tego nie wytłumaczysz - powtórzyła z uporem.
                 Teraz byłem już zirytowany. Mogłem łatwo ją zahipnotyzować i kazać uciekać, ale nie chciałem.
- Dobrze - poddałem się. - Bardzo dawno temu, ja i Niklaus byliśmy ludźmi. Kochaliśmy wtedy Tatię, to już ci wiadomo. Nasza matka nas przemieniła w wampiry, żebyśmy mogli się bronić przed wilkołakami, bo jeden z nas umarł, zagryziony....
- Czekaj, mówisz, że ty też....?
- Tak! - odparłem zniecierpliwiony. - Chodzi o to, że jak matka nas przemieniła, okazało się że Niklaus jest..... ma innego ojca. Wilkołaka.
-  Więc.... czym jest Klaus? - zapytała cicho. Przyjęła to zaskakująco lekko. - Wampirem.... czy wilkołakiem?
- Tym i tym.
- Jak to tym i tym? - zapytała.
         Szczerze, to byłem zszokowany tym jak lekko to przyjęła.
- Och, nieważne - odparłem. - Chodzi mi o to, że matka rzuciła na niego klątwę, przez którą nie może zmieniać się w wilkołaka. Inni uważają to za plus, ale sam Niklaus myśli że to źle. A żeby zdjąć klątwę potrzebuje krwi. Krwi sobowtóra pierwszej Petrovej. Krwi....
- Mojej - dokończyła przerażonym głosem.
                    Kiwnąłem głową.
- I ty przez cały ten czas wiedziałeś że mam umrzeć? - zapytała podniesionym głosem.
- Tak, ale...
- Rozumiem - przerwała mi i strząsnęła z siebie moje ręce. Odeszła kawałek i odwróciła się.
                   Patrzyłem za nią kiedy odchodziła a we mnie coś pękało. Podbiegłem do niej w wampirzym tempie i złapałem za ramię. Spróbowała się wyrwać, ale oczywiście wiadomo, jestem silniejszy.
- Katerina.... - zacząłem.
- Nie! - szepnęła. - Nie chcę cię słuchać! Chciałeś mnie zabić!
- Nie ja tylko Niklaus!
- A ty go nie powstrzymujesz - rzekła. - Słuchasz się go jakby....
- Jest moim bratem - powiedziałem i ją puściłem. - I lordem - dorzuciłem chłodno.
                   Katerina potrząsnęła głową.
 - Rozumiem - powtórzyła.
- Katerina, nie czas na to - powiedziałem. - Zrozum, pełnia już jutro, Klaus zabije cię podczas pełni, o północy.
                   Odwróciła się do mnie.
- Dobrze. - rozłożyła ręce. - Więc co mam zrobić?
- Uciekaj! - powiedziałem. - Pewnie i tak cię złapią. Wtedy możesz powiedzieć, że to ja ci wszystko powiedziałem i nawet że cię zahipnotyzowałem.
                   Pokręciła głową.
- Wiesz że tego nie zrobię? - zapytała. - Jeśli mnie złapią, powiem że podsłuchałam rozmowę.
                   Uśmiechnąłem się lekko.
- Nie złapią cię - rzekłem.
                   Podszedłem do niej wolno. Spojrzała na mnie.
- Żegnaj, Katerino - powiedziałem i pocałowałem ją w czoło.
   Katerina stała nieruchomo.
           Oderwałem się od niej, pogłaskałem po twarzy, po czym w wampirzym tempie wybiegłem.


 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


*О, Боже ... - po bułgarsku: O Boże....


Hej, Kochani!
Ten rozdział to wynagrodzenie wszystkich mdłych i krótkich rozdziałów.
Osobiście uważam że jest booski, no ale decyzja należy do was!
Nie wiem kiedy pojawi się nowy rozdział ale  mogę wam obiecać że będzie gorąco! ^^




czwartek, 9 maja 2013

Rozdział 6

 Tak sobie tego słucham ^^ --> Piosenka z 1 sezonu ^^

Nie wiem, jak wy zareagujecie, ale ja tu ryczałam więc.... ^^

                                 Rozdział 6

Anglia, 1492r.


Katerina:


          Tatia zwróciła twarz w moją stronę, zbliżyła się trochę i powiedziała:
- Ile wiesz?
- Nie rozumiem - odparłam.
          Uniosła ręce w górę.
- Dobrze, a więc nie po dobroci? - zapytała i lekkim krokiem podeszła do stolika z dziwnym sprzętem.
           Podniosła jeden przedmiot i przyjrzała mu się. Oswróciła się wolno do mnie z diabelskim uśmiechem. Jej zielona suknia zaszeleściła kiedy zaczęła wolniutko iść w moją stronę. W prawej ręce trzymała dziwną, ostro zakończoną pałkę.
           Podniosła ją i przejechała po moim policzku. Poczułam palący ból. Wrzasnęłam. Czułam ciepły strumień krwi na policzku.
           Tatia tylko się roześmiała i wyciągnęła rękę. Zebrała na palec trochę mojej krwi i oblizała ją.
           Obserwowałam ją z rosnącym zdumieniem i przerażeniem. Tatia okręciła się na pięcie i zaśpiewała:
- Już nie żyjesz, Już nie żyjesz...
- И върви по дяволите, глупава краво! Вие сте психично болен!*
           Tatia się roześmiała.
           W tym momencie do lochu wpadli: Klaus, Elijah oraz, nie zgadniecie, Trevor!


Klaus:

Wpadłem do Sali Tortur równo z Elijah'em i Trevor'em.
           Stanęliśmy jak wryci.
           Na samym środku sali stało krzesło. Żelazne, mocne krzesło, wokół którego były łańcuchy. Do tego krzesła, jakże inaczej, przykuta była Katerina. Obok stała Tatia z diabelskim uśmieszkiem na twarzy. Elijah zbladł i rzucił się do przodu. Na szczęście zdążyłem go złapać.
- Puść ją! - wrzasnął. Ugh.... nie można na niego liczyć.
Próbował mi się wyrwać. Trevor też go przytrzymywał. Patrzył ze zdumieniem na Tatię.
- Ale.... jak...?
Tatia się roześmiała.
- Od kiedy jesteś taki wrażliwy? - zapytała Tatia z wrednym uśmiechem.
Przekrzywiła głowę i przejechała dziwną ostro zakończoną pałką (którą dopiero teraz dostrzegłem) po ręce Kateriny. Dziewczyna zaczęła krzyczeć.
- Och, boli? - zapytała cicho. - Chciałam mocniej.
I przycisnęła narzędzie do jej ręki tak że krew płynęła strumieniem. Katerina krzyczała. Po jej policzkach płynęły łzy bólu. Patrzyłem na to z przerażeniem.
        JA, NIKLAUS MIKAELSON PATRZYŁEM Z PRZERAŻENIEM NA CZYJEŚ TORTURY.
        To było dziwne. A nawet bardzo.
        Przez to puściłem Elijah'a, który natychmiast podbiegł do Kateriny (Trevor puścił go już wcześniej).
- Катерина, Катерина, чуваш ли ме? - wyszeptał. Katerina nie odpowiedziała. Zemdlała.
        Elijah zaczął nią potrząsać i krzyczeć. Widziałem przerażenie na jego twarzy. On się bał.
        Bał się że ją straci.

Elijah:

- Katerina, nie umieraj, otwórz oczy! - teraz już krzyczałem. Wiedziałem że ona zemdlała, a mimo to bałem się że nie żyje.
W tym momencie poczułem uderzenie. Obejrzałem się. To Tatia z wściekłości uderzyła mnie jakimś narzędziem. Niestety, nie zdążyłem się przyjrzeć czym, bo złapał ją Niklaus.
- Nie zrobisz już jej krzywdy! - krzyknął.
          Tatia się tylko roześmiała.
- Nie możesz mnie zabić. Ja także jestem Pierwotną.
         Miała rację. Nie mogliśmy jej zabić. Klaus ją puścił. Chyba nieświadomie, ale jednak. 
        A Tatia to wykorzystała i w wampirzym tempie pobiegła do drzwi. 
- Powiedzcie jej żeby się mnie strzegła!
A potem, zanim któryś z nas zareagował, wypadła z Sali.
Klaus pobiegł za nią. Odkułem Katerinę i z łatwością wzięłem na ręce. Wyszedłem ostrożnie z Sali, a za mną Trevor. Wciąż był zamyślony.
         Przez całą drogę do mojej komnaty nie odzywaliśmy się do siebie. Gdy dotarliśmy pod drzwi powiedziałem cicho:
- Chcę zostać sam.
Trevor kiwnął głową i w wampirzym tempie uciekł.
         Wszedłem do komnaty z Kateriną na rękach. W moim pokoju jak zwykle panował idealny ład. Ułożyłem Katerinę na moim łóżku i usiadłem obok.
         Ona wciąż była nieprzytomna. Pogładziłem ją lekko po policzku. Patrzyłem na jej piękną twarz i czułem, że ją kocham. Kocham naprawdę. Naprawdę i głęboko. Po moim policzku popłynęła pojedyncza łza. Nie wiem dlaczego, ale zacząłem płakać. I  wtedy Katerina otworzyła oczy. Gdy mnie zobaczyła westchnęła:
- Elijah.....
Po czym znów zemdlała.
        A tym razem z moich oczu leciały łzy radości. 




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

* - И върви по дяволите, глупава краво! Вие сте психично болен! - po bułgarsku: A idź do diabła, durna krowo! Jesteś chora psychicznie! ^^

Słuchajcie, Kochani, naprawdę się cieszę, że tyle osób czyta mojego bloga! ^^
Toffam se was! xDD

No i oczywiście baardzo przepraszam że tak długo nie było rozdziału, ale nie miałam czasu :'(

A i przy tym rozdziale ryczałam :)