piątek, 6 września 2013

Rozdział 10

Obudziłam się zaledwie kilka godzin później. Przynajmniej tak mi się wydawało, bo cóż, gdy jest się martwym, czasu się chyba nie liczy.
        W każdym razie gdy się obudziłam, leżałam na jakimś łóżku. Było wygodne, chociaż nie tak jak w mojej komnacie. Usiadłam ostrożnie i rozejrzałam się. Czułam się zaskakująco żywa, zważywszy na to, że wciąż jeszcze czułam drapiący sznur na szyi. Gdy tylko o tym pomyślałam automatycznie dotknęłam ręką szyi. Nie wyczułam tam żadnych śladów po sznurze.
- Panienka... panienka żyje?! - w tym momencie usłyszałam kobiecy krzyk. Gwałtownie podniosłam wzrok i zobaczyłam kobietę, przy której się powiesiłam. Ale nie to mnie interesowało. Mój wzrok mimowolnie pobiegł do jej szyi. Nie była może szczególnie smukła, czy coś, ale widok niebieskich żył widocznych pod skórą wprawił mnie w  leciutkie drżenie.
- Obudziła się?! - za kobietą pojawiły się dwie sylwetki: kobieca i męska. Od razu ich rozpoznałam. To był Trevor i Rose.
       Zanim się zorientowałam co robię, już stałam przy kobiecie, przy której się zabiłam. Chwyciłam ją jedną ręką za włosy, a drugą za ramię i obnażyłam kły. Natychmiast wbiłam je w szyję kobiety.
       Och.
       Ta krew... nigdy nie pomyślałabym że krew smakuje tak niebiańsko. Piłam łapczywie, dopóki kobieta nie wydała ostatniego tchnienia. Potem odrzuciłam ciało a do Trevora i Rose syknęłam:
- Zginiecie za mnie.
       Po czym w wampirzym tempie wybiegłam w noc.

***

 W bardzo krótkim czasie znalazłam się w Bułgarii. Stwierdziłam, że wampiry są naprawdę szybkie.
      Odnalazłam dom, w którym niegdyś mieszkałam z rodzicami. Przed drzwiami zawahałam się. Co jeśli mnie znów wyrzucą?
      Jednak wtedy w nozdrza uderzył mnie smakowity zapach... pikantny, metaliczny zapach krwi. Otworzyłam gwałtownym szarpnięciem drzwi, wrzasnęłam z przerażenia i cofnęłam się o krok..
     Do ściany, zaraz obok drzwi, przybity mieczem wisiał mój ojciec. Zaczęłam płakać. A więc Klaus już się dowiedział. I wiedział , że pierwsze co zrobię to przybędę do rodzinnego domu.
    W wampirzym tempie wbiegłam do pokoju. Leżała tam, cała we krwi moja matka. Znalazłam się koło niej i przytuliłam ją, nie zważając na krew.
- Nie, nie, nie, nie, tylko nie ty, matko! - mówiłam po bułgarsku. Nie dbałam już o nic. Łzy płynęły z moich oczy nieprzerwanym strumieniem.
        Po chwili uniosłam zapłakaną twarz w stronę wyjścia. Klaus mi za to zapłaci. Nie obchodzi mnie jak, ale mi zapłaci.
       Wstałam chwiejnie i ruszyłam do drzwi kopiąc wszystko po drodze. Nie wyłączyłam uczuć. Nie byłam słaba. Otworzyłam drzwi, znów szarpnięciem i po raz drugi wybiegłam w noc.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Okej, powracam! xD

Wiem, wiem, tyle czasu nie pisałam ale po prostu no, straciłam zapał i wenę. Niedawno przeczytałam za to Pamiętnik Stefano i właśnie tak mnie naszła wena ;3
A więc jest!

Wiem, ten rozdział taki króciutki. No, ale następne będą o wiele bardziej ciekawe i dłuuugie ;3
Więcc... no właśnie xD


wtorek, 25 czerwca 2013

Rozdział 9

    Piosenka do rozdziału: Te Creo

 I tłumaczenie ;3 Pasuje do Elijah'a i Kateriny ^^

      

               Rozdział 8
Anglia, 1492r.
Klaus:
Zaprowadziłem Elijah'a do mojej komnaty wciąż zastanawiając się, czy powiedział Katerinie o planie. Byłem na niego wściekły. Gdy dotarliśmy pod drzwi, odwróciłem się i spojrzałem mu w oczy. 
- Powiedziałeś jej o tym? - zapytałem.
- Nie - odparł patrząc mi w oczy.
- Skąd mogę wiedzieć czy mówisz prawdę?
- Bo jestem twoim bratem, Niklaus. Musimy trzymać się razem. Pamiętasz? Zawsze i na zawsze.
                 Jak żywa przed oczami stanęła mi tamta scena.
Ja, Elijah i Rebekah, stojący w kole, trzymając się za ręce i mówiąc że już zawsze będziemy razem. Spojrzałem na Elijah'a.
- Pamiętam, bracie - odparłem cicho, odwróciłem się i otworzyłem drzwi mojej komnaty. 
            Wszedłem pierwszy, a za mną Elijah. W pokoju, na moim łóżku siedziała Jasmine z nieprzytomnym spojrzeniem.
- Co ty jej zrobiłeś? - Elijah zatrzymał się w progu.
            Odwróciłem się i uśmiechnąłem.
- Musiałem prawie ją zabić. Nie chciała iść dobrowolnie, więc... - wskazałem na nią.
                Elijah pokręcił głową.
- Chodzi o rytuał? Dlatego ją..... porwałeś? 
- Tak - odparłem i podszedłem do dziewczyny. Pochyliłem się nad nią i zacząłem się jej przypatrywać. Wciąż sprawiała wrażenie nieprzytomnej.
- Teraz jeszcze trzeba zwabić wampira i wilkołaka. - odezwałem się. Spojrzałem na zegarek i uśmiechnąłem się. - Nie zostało dużo czasu. - odwróciłem się do Elijah'a. Patrzył na Jasmine. - Ty masz załatwić wampira. Może być Rose, nie jest dla nas ważna. Wilkołakiem sam się zajmę.
                Odwróciłem się i wymaszerowałem z pokoju.
 
Elijah:
 
Zostałem sam w pokoju. Co dziwniejsze, Klaus nawet nie zamknął drzwi, co było dziwne. Myślałem że nie chce stracić czarownicy. No, ale widocznie jest tak pewny siebie, że się tego nie boi.  
          Odwróciłem się i wyszedłem z pokoju. Skierowałem się do pokoju Rose. Zapukałem, a gdy się odezwała:
- Proszę wejść.
           Wszedłem i zatrzymałem się w progu. I ku mojemu ogromnemu zdziwieniu, za Rose, trzymając jej nóż przy gardle stał nie kto inny, a Tatia.


Tatia:


<Wytłumaczenie co Tatia do cholery robi u Rose xD >


Tristan zaprosił mnie do siebie. Rozmawialiśmy. Był jednym z tych ,,miłych wampirów'' co mnie drażniło. Ale jednocześnie fascynowało. Było w nim coś.... przyciągającego. Nie wiem, jak to się stało. Ale wyjawiłam mu wszystko. To że kochałam Klausa i Elijah'a, to że Esther zmieniła moje życie w piekło, to że Nadjana musiała wychować się bez matki..... I wtedy to się stało.
- Zaczekaj chwilę, Nadjana? - zapytał, zbity z tropu. 
- Tak. W skrócie nazywali ją Nadja - uśmiechnęłam się, przypominając sobie tamte czasy.
           Tristan się zawahał.
- Jej nazwisko.... to Petrova? - zapytał. - Jak twoje?
- Taak.... - powiedziałam patrząc na niego z rosnącym niepokojem.

- Cholera - zaklął.
- O co chodzi?! - zapytałam, panikując.
- Znam ją - oznajmił spokojnym tonem.
- Niemożliwe - skwitowałam. 
-Wiem - roześmiał się chrapliwie. - Ale to prawda. Spotkałem ją kilka lat temu.... mówiła że szuka matki. Nie wiedziałem, że chodzi o Ciebie.... dopiero teraz się zorientowałem.
- Gdzie ona jest? - zapytałam cicho. - Gdzie ona jest?! - krzyknęłąm.
- Nie wiem! - odparł. - Po prostu nie wiem.....
          Nie wierzyłam mu. Nie chciałam mu wierzyć. 
- WIESZ! - wrzasnęłam, teraz już mocno zdenerwowana. -  WIESZ TO! JEŚLI MI NIE POWIESZ, ZABIJĘ CIĘ. ZNAJDĘ TWOICH KREWNYCH I WYBIJĘ ICH. JEDEN PO DRUGIM PADNĄ DO MYCH STÓP MARTWI. - podczas moich wrzasków, szłam w jego stronę, a on się cofał, z coraz większym strachem w oczach. 
- Tatia, uspokój się, do cholery! - krzyknął.
- NIE! - teraz już całkowicie straciłam panowanie nad sobą. - PRZEZ OKOŁO 500 LAT TŁUKĘ SIĘ PO ZIEMI, NIE WIEDZĄC CO ZE SOBĄ ZROBIĆ, PRZEZ 500 LAT ZASTANAWIAM SIĘ, CO BY BYŁO GDYBYM BYŁA CZŁOWIEKIEM, GDYBYM MOGŁA BYĆ Z NADJANĄ. CZY MYŚLISZ, ŻE TO ŁATWE? - Rozpłakałam się. Na szczęście miałam to w małym palcu, i bez trudu przekonam Tristana że to prawda. - Ja cierpię. Nie jestem zła..... po prostu zraniona....
                Rozpłakałam się na dobre. Tristan z niepewną miną podszedł i mnie objął. 
- Cicho.... - pogłaskał mnie po głowie. - Znajdziemy ją. Ty i ja. 
- Na zawsze - wyszeptałam i uśmiechnęłam się złośliwie, bo nie mógł mnie zobaczyć. Wiedziałam, że teraz zrobi dla mnie wszystko... to było takie proste.
- Czy teraz powiesz mi, gdzie ona jest? - zapytałam cicho.
- Ale ja.... - zawahał się. - Wysłałem ją do Niklausa.
- Co?! - wrzasnęłam. 
- To on tu wszystkim kieruje. On wie o każdym wampirze, wilkołaku, wiedźmie w tym mieście. - powiedział.
- Świetnie - powiedziałam i odeszłam kawałek. - A więc teraz idziemy do Nika. 
 
                                                            ***
 
 Szybko nam zaszło dostanie się do zamku Niklausa. Od razu poszłam sprawdzić jego pokój. Był pusty. Poszliśmy więc do Elijah'a. Tu też było pusto. Przez chwilę kusiło mnie, żeby iść do mojego Sobowtóra i go zabić. Ale w końcu zdecydowałam, że pójdę do Rose. To w końcu dzięki niej dowiedziałam się wszystkiego. [*]
                 Zapukałam do jej drzwi. Przez chwilę panowała cisza, ale za chwilę drzwi otworzyły się z rozmachem. Stała w nich Rose i jakaś nieznajoma dziewczyna. Rose zbladła.
- Amando, idź stąd - powiedziała do dziewczyny, bez wątpienia wampirzycy. 
- O nie. - powiedziałam z wrednym uśmiechem.- Niech zostanie. - przechyliłam głowę. - Przyda mi się.
- Nie - zaprotestowała Rose głośno, patrząc na mnie z nienawiścią. 
- Owszem, ona zostaje - zahipnotyzowałam ją.
Rose zamrugała. Dziewczyna, Amanda, patrzyła to na mnie, to na nią.
 - Rose... - dotknęła jej ramienia.
- Nie. Amando, zostań jednak.
                 Dziewczyna spojrzała na mnie z zainteresowaniem.
- Kim jesteś? - zapytała.
- Tatia Petrova. - odparłam i szybkim ruchem wyrwałam jej serce.
                 Spojrzała na mnie przerażonymi oczami i upadła na podłogę. Ze spokojem rzuciłam jej serce obok i wytarłam je o chusteczkę. Zdało się wreszcie na coś obserwowanie Elijah'a.
- No - powiedziałam i schowałam zakrwawioną chusteczkę do kieszeni. - To na czym skończyłyśmy?
            Rose patrzyła na mnie z przerażeniem. Już otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, kiedy ktoś zapukał do drzwi. W wampirzym tempie stanęłam za nią i przyłożyłam jej nóż do gardła.
- Powiedz, że ma wejść - syknęłam jej do ucha.
- Proszę wejść - powtórzyła posłusznie Rose. 
                 Do pokoju wszedł Elijah. Przystanął i spojrzał na nas z zaskoczeniem.
- Co tu się do cholery wyprawia?! - zapytał z osłupieniem na twarzy. 
- Och, no wiesz..... - powiedziałam z sarkazmem, przewracając oczami. - Ucinamy sobie małą pogawędkę.
                Elijah spojrzał na ciało Amandy. Twarz mu stężała.
- Tak, Elijah - zaśmiałam się ochryple. - To twoja technika.
               Spojrzał na mnie z nieskrywaną nienawiścią. 
- Jak możesz......
             I w tej chwili do kompletu dołączył Klaus. Wpadł do pokoju z wściekłą miną.
- Elijah, Katerina.... - zamilkł. Patrzył to na mnie, to na Elijah'a, to na Rose, aż w końcu na Amandę. - Tatia - wrócił wzrokiem do mnie.
- We własnej osobie - powiedziałam i teatralnie westchnęłam. - Znów się spotykamy.
- O co ci znów chodzi? - zapytali równocześnie bracia. 
- Jakie to słodkie - powiedziałam. - Mówicie równocześnie - roześmiałam się i rzuciłam Rose na podłogę.
            Elijah ją podniósł. Dziewczyna oparła się o niego. 
- Powiedz o co ci chodzi, bo cię zabiję! - zagroził mi Niklaus.
            Wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem.
- Dobrze wiesz, że zabić mnie może tylko kołek z Białego Dębu, który spaliliście dawno temu. - uśmiechnęłam się. 
- Ale mam jeszcze sztylety - mruknął Klaus.
            Zesztywniałam.
- No dobra - uniosłam ręce. - Kilka lat temu przybyła do was pewna wampirzyca. - powiedziałam. - Nadjana.
           Klaus uniósł brew.
- I? - zapytał. - Pospiesz się, mam coś do zrobienia. 
- Jasne - powiedziałam. - Nadjana... nie wiem, jak się przedstawiła. Ale mówię o Nadjanie Petrovej. Mojej córce.
          Elijah spojrzał na mnie jak na wariatkę, Rose zrobiła to samo. Za to Klaus uniósł brwi jeszcze wyżej.
- Bardzo dramatyczne - powiedział z uśmiechem.

  - Chyba ją pamiętam. To twoja córka? - dodał zaraz.
- Owszem - przewróciłam oczami. - Co się z nią stało? 
- Nie wiem - powiedział zniecierpliwiony nagle Klaus. - Odjechała. Nie wiem, gdzie. Sądzę, że Trevor wie.
             Spojrzałam na niego.
- A on jest...? - uniosłam brwi.
- Jest....? - on także uniósł brwi. - Masz na myśli miejsce, w którym obecnie przebywa?
            Tak, głąbie jeden!, pomyślałam, ale na głos powiedziałam:
- Tak.
            Klaus wzruszył ramionami.
- Ściga Katerinę.
- Katerinę? - Elijah drgnął. - Co się stało?
- Właśnie to chciałem ci powiedzieć! - powiedział zniecierpliwiony Klaus. - Ale nasz mała miss nie dała mi dojść do słowa.
           Potrząsnęłam głową.
- Masz mi ją sprowadzić. Już wysłałem Trevora, ale potrzebuję więcej ludzi. Ty masz iść, chciałem też wysłać kilku innych i Rose, gdyby się zgodziła - spojrzał z pogardą na Rose kulącą się w ramionach Elijah'a. Poczułam palącą zazdrość.
- Ja też chcę iść - oświadczyłam nagle.
- Co? - zapytał Klaus.
- Też chcę iść - powtórzyłam. - Trevor wie, gdzie jest moja córka.
- Prawdopodobnie - powiedział z przekąsem Niklaus. 
                Wzruszyłam ramionami.
- I tak chcę iść.
                  Elijah i Klaus wzruszyli jednocześnie ramionami. 
- Jak chcesz - powiedział Klaus - Rose...? - zwrócił się do niej.
- Pójdę  - oświadczyła zaskakująco spokojnie. Uwolniła się z objęć Elijah'a i spojrzała na mnie. - Ale ona musi mi obiecać, że nic mi nie zrobi. Nigdy. 
- Tatia... jeśli chcesz odnaleźć córkę... - zaczął Elijah.
- Dobrze, przysięgam ci, Rose, że nigdy cię nie skrzywdzę - powiedziałam, patrząc na nią krzywo.
- Świetnie - powiedział Klaus - A teraz idźcie i przyprowadźcie do mnie Katerinę. Żywą - powiedział do mnie.
                 Uśmiechnęłam się niewinnie. 
 
 
 
 
 
 
 
 
Elijah:


Bałem się o Katerinę. Bałem jak cholera. Wyszliśmy z Tatią, Rose i Klausem na dziedziniec. Wsiedliśmy na konie. Rose i Tatia po damsku, ja - po męsku.
               Klaus został.
- Muszę coś zrobić - wytłumaczył gładko. 
                Ale ja wiedziałem swoje. Chciał mnie sprawdzić. Nie miałem wyboru. Ruszyłem z nimi.
                Bardzo szybko znaleźliśmy Trevora. Stał na polanie i nasłuchiwał.
- Trevor? - podjechałem do Trevora.
- Zejdź z konia - syknął do mnie. - Katerina gdzieś tu jest.
                Wyglądał jak zwierzę. Kątem oka dostrzegłem zeskakującą na ziemię Tatię.
- Trevorze.... - powiedziałem zsiadając z konia. - Poznaj Tatię Petrovą. 
                 Trevor odwrócił się gwałtownie i spojrzał na Tatię.
- Wygląda ja... Katerina - powiedział odrobinę głupio.
- Tak, bo to mój sobowtór - warknęła ,,Katerina'' .
- Może lepiej poszukajmy Kateriny - odezwała się Rose.
- Czemu nie? - zapytała Tatia i rozłożyła ręce.
         Spojrzałem na nią z niesmakiem. Jak mogłem ją kiedyś kochać?
- Rozdzielmy się - powiedziałem tylko. Wszyscy się zgodzili.
              Tatia poszła z Trevorem. Rose powiedziała że zostanie na miejscu. Ja poszedłem na wprost, sam. 
- Katerina! - zawołałem cicho.
 
Katerina:
Upadłam. Słyszałam głos Trevora. Bałam się. I czułam bicie swojego szalonego serca.
                         Czułam ból.
                         W sercu i fizyczny. 
                         Nagle zapragnęłam ujrzeć ostatni raz Elijah'a. I wtedy rozległ się cichy głos.
- Katerina! - oczywiście, od razu go poznałam. Elijah. Ale zbyt bardzo się bałam . Nie ruszyłam się z miejsca. Czekałam.
                        Wtedy pojawił się przede mną. Przez chwilę chciałam uciec, krzyczeć.... ale nie zrobiłam tego. Elijah opadł koło mnie i przytulił.
- Wszystko będzie dobrze - wyszeptał w moje włosy. 
                       Ale ja wiedziałam. Nigdy nie będzie dobrze.
- Zmienię cię w wampira, Katerino. - powiedział i zanim zdążyłam zrobić cokolwiek, ugryzł swoją rękę i przycisnął ją do moich ust. Zakrztusiłam się, a Elijah, odsunął swoją rękę od moich ust. Dotknęłam ust ręką i spojrzałam na niego z wyrzutem.
- Przepraszam- szepnął do mnie cicho. Uklęknął obok mnie i przytulił.
- Pamiętaj, Katerino - powiedział cicho. - Zawsze będę cię kochał. Kiedyś cię znajdę i znów będziemy razem. Obiecuję.
                 Po czym w wampirzym tempie odbiegł. Podniosłam się chwiejnie i znów zaczęłam uciekać. Biegłam, biegłam, aż w końcu przystanęłam zdyszana. Przede mną stał jakiś dom. Weszłam do niego. Miał jedną izbę. Nikogo w niej nie było. Rozejrzałam się i zobaczyłam sznur wiszący na ścianie. Zdjęłam go.
- Wolę to niż spotkanie z Klausem. - szepnęłam.
                 Weszłam na łóżko i przymocowałam sznur do desek na ścianie. Założyłam pętlę na szyję i już miałam to zrobić, gdy....
- Co panienka robi?! - do izby wpadła jakaś starsza kobieta, bez wątpienia człowiek. 
- Wolę to, niż spotkanie z nim - syknęłam i zeszłam z łóżka.
 
                 Natychmiast ogarnęła mnie ciemność.
 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~`
 
Nareszcie dodałam!
 
Wiem, wiem, strasznie długo.... no ale powiedzmy że miałam problemy zdrowotne i tam kilka innych spraw...... mam dzisiaj urodziny! Ale mi się złożyło! xD
 
Nie wiem, co innego mogę napisać. Następny rozdział oczywiście, nie wiem kiedy, ale podrozdział z Klaroline już w drodze xD
 
No, i stawiam teraz warunek, tak jak moja Bliźniaczka, Olivia ♥
 
Będzie 7 komentarzy - zaczynam nowy rozdział!
 
A teraz bay, bay!
Lece do kuzynki ;***

piątek, 7 czerwca 2013

Rozdział 8

Piosenki do tego rozdziału: Paramore
Candice Accola
The Fray


 OSTRZEGAM!!!!!!!!!!! W tym rozdziale jest pełno Klausa =D



                              Rozdział 8

Anglia, 1492r.


Klaus:


           To już dzisiaj.
          Już  dzisiaj zdejmę klątwę. Tyle na to czekałem. 
           Mam już wiedźmę, wilkołaka i wampira.
          Nagle ktoś wszedł do mojego pokoju. Odwróciłem się. To był Elijah.
- Przemyślałeś? - warknąłem.
- Owszem - odparł poważnym tonem. - I jak zwykle masz rację.
Bliźniaczko, dziękuję za pokazanie mi tego gifa ^^

           Spojrzałem na niego zaskoczony. Spodziewałem się że jednak będzie o nią walczył.
- Tak - powiedział Elijah. - Masz rację. Katerina nie jest Tatią. Jest zupełnie inna. Nie będę ci przeszkadzał.
           Uśmiechnąłem się z zadowoleniem.
- I to jest dobre podejście - pochwaliłem go. - Gdy tylko skończę z sobowtórem pójdziemy szukać oryginału.
            Elijah pokiwał głową i zamyślił się.
- Mogę się chociaż z nią pożegnać? - zapytał nagle.
- Dobrze, tylko pamiętaj: nie zdradzaj, co ją czeka.
            Elijah wyszedł.
            Przez chwilę zastanawiałem się, co teraz powinienem zrobić, po czym przypomniałem sobie, że muszę zwabić Jasmine (dla przypomnienia: Tą wiedźmę ^^)
           Wyszedłem z pokoju i skierowałem się w stronę pokoi dla służby.
           Wiedziałem gdzie mieszka Jasmine, dzięki Trevor'owi. Po tym jak rzuciła zaklęcie i zemdlała pomogłem mu później zanieść ją do jej pokoju. A że Jasmine okazała się kucharką pracującą w zamkowej kuchni musiałem ją nieść przez pół zamku.
           Ale wracając do teraźniejszości: znalazłem drzwi prowadzące do pokoju Jasmine i zapukałem.
           Oczywiście, mógłbym wtargnąć tu bez zaproszenia i ją porwać, czy coś, ale to wiedźma, mogła wiele mi zrobić.
- Tak? - otworzyła drzwi.
           Gdy mnie zobaczyła cofnęła się gwałtownie.
- Klaus - powiedziała głosem wypranym z emocji, potrząsając rudą grzywą.
            Rude loki skakały wokół jej głowy.
- Dokładnie, kochana - uśmiechnąłem się. - Chciałbym cię o coś poprosić.....
- Nie pomagam wampirom - przerwała mi chłodno.
- Taak? - zapytałem unosząc brew. - Trevor'owi pomogłaś nazbyt chętnie.
          Jasmine otworzyła usta, po czym je zamknęła, jak ryba wyjęta z wody.
- No widzisz - uśmiechnąłem się szerzej. - A teraz chodź - rzekłem i wyciągnąłem rękę.
          Wtedy właśnie poczułem niemożliwy ból głowy. Wiedziałem, co to. Jasmine użyła czarów, by mnie powstrzymać. Złapałem się za głowę.
    


      Ból był nie do zniesienia. Chciałem krzyczeć, ale lata spędzone w towarzystwie wiedźm uodporniły mnie na to. W pewnym sensie.
               Nagle ból ustał, równie niespodziewanie, jak przyszedł.
               Dopiero teraz uświadomiłem sobie, że klęczę na podłodze. Wstałem wolno i spojrzałem spokojnie na Jasmine.
               Opuszczała właśnie rękę. Patrzyła na mnie chłodno i z wyższością. Wiedźmy zawsze uważają się za lepsze.
- Nie zadzieraj ze mną, Niklaus - wyszeptała.
               Uśmiechnąłem się cwaniacko < dziękuję Oliv za ten zwrot :3 Bliźniaczko ^^ >, tak jak tylko ja potrafię (ta skromność xD)
- Pomijasz fakt, że mogę cię zabić - odparłem.
- Jestem ci do czegoś potrzebna - stwierdziła.
- Och, tak. Tylko że widzisz..... znam inną wiedźmę, która z chęcią mi pomoże.
               Islandka (bo Jasmine jest z Islandii ^^) zmrużyła oczy.
- Kłamiesz - powiedziała z pogardą, ale w jej spojrzeniu krył się strach.
- Och, nie - odparłem.
              W wampirzym tempie znalazłem się za nią. Odchyliłem jej głowę i ukąsiłem.
Nie wyrywała się, co mogło wydawać się dziwne, ale myślę, że ją sparaliżowało. Wyssałem z niej prawie całą krew. Potem ją puściłem.




Upadła na podłogę, zbyt słaba, by choćby się ruszyć. Oblizałem wargi i uśmiechnąłem się przerażająco.
- Wciąż myślisz, że kłamię? - zapytałem, klękając.
          W wampirzym tempie złapałem ją za ramiona i pobiegłem do mojego pokoju.


Elijah:


          Kiedy tylko wyszedłem, od razuskierowałem się do komnaty Kateriny. Szedłem wolno, bo nie spieszyło mi się aż tak do tego spotkania. Rozmyślałem nad tym jakby to było gdybym poznał Katerinę jako człowiek. Gdyby Tatia nie istniała, a ja nie wiedziałbym o nadprzyrodzonych istotach.
          Nagle uświadomiłem sobie, że jestem już przed drzwiami komnaty Kateriny. Odetchnąłem głęboko po czym zapukałem.
          Za drzwiami rozległy się kroki. Otworzyły się, a ja ujrzałem przestraszoną Katerinę. Ale gdy tylko mnie zobaczyła uśmiechnęła się i rozluźniła. Wszedłem za niż do pokoju zamykając za sobą drzwi. 
          Odwróciła się do mnie. Podszedłem do niej wolno. Objęła mnie w pasie. Przytuliłem ją. Katerina złożyła swoją głowę na moim ramieniu po czym zaczęła płakać. Przygarnąłem ją mocniej do siebie.
- Kocham cię - wyszeptałem wprost do jej ucha.
- Kocham cię - wyszeptała cicho.
         Staliśmy tak długo. Przytuleni i smutni.
 Nagle zrobiła krok do tyłu. Wyglądała na zdeterminowaną.
- Masz może pomysł, jak miałabym uciec od Niklausa? - od razu zauważyłem, że użyła oficjalnej formy imienia Nika.
        Zastanowiłem się.
- Niezbyt.... - powiedziałem wolno. - Chyba że.... - zawahałem się.
- ..... Że mnie przemienisz - dokończyła Katerina, patrząc na mnie brązowymi, bystrymi oczyma. 
          Prawdę mówiąc, rzeczywiście o tym pomyślałem.
- Tak - odparłem zrezygnowany.
- Jak...? - nie dokończyła, ale doskonale ją zrozumiałem.
- Muszę napoić cię swoją krwią po czym musisz umrzeć.
              Jej twarz nawet nie drgnęła. Wciąż wyrażała determinację.
- A więc.... - rzekła. - Zrób to.
- Mam cię przemienić? - zapytałem.
- Tak - powiedziała dobitnie.
              Pokręciłem głową. Nawet nie wiem, dlaczego nie chciałem tego zrobić. Może zbyt bardzo ją kochałem, by zmienić ją w potwora, a może po prostu bałem się, że nie będzie już moją Kateriną....
- Dlaczego? - zapytała Katerina uśmiechając się jakby czytała w moich myślach.
- аз не мога.* - wyszeptałem.
- Защо?** - zapytała już spokojnie, kładąc rękę na moim policzku. - Elijah...
              Spojrzałem na jej rękę spoczywającą na moim policzku.
Nie mogłem się jej oprzeć. Spojrzałem w te brązowe, hipnotyzujące oczy.

I powiedziałem, ledwo poruszając ustami:
- Dobrze.
              Katerina uśmiechnęła się, po czym stanęła na palcach i wyszeptała mi do ucha:
- Dziękuję.
             Potem odsunęła się do tyłu.
-  Zaczynamy? - zapytała miękkim głosem.
            Kiwnąłem głową, bo nie mogłem wykrztusić ani słowa.
            Podniosłem rękę do ust, gdy nagle....
- Elijah! Jesteś mi potrzebny!
           Odwróciłem się gwałtownie.
            W drzwiach stał Klaus.


Katerina:


  
               Cofnęłam się gwałtownie gdy zobaczyłam Niklausa. Spojrzał na Elijah'a a potem na mnie. Zacisnęłam szczękę, uniosłam oczy, a potem głowę.
- Co tu się dzieje? - zapytał Klaus spokojnie, choć widziałam  że trzęsie się z gniewu.
- Nic, Nik. My tylko..... rozmawialiśmy - zerknął na mnie z ukosa.
     Niklaus zmrużył oczy i przyjrzał mi się.
- Elijah, pamiętasz o naszej..... umowie? - zapytał, wciąż mnie obserwując. Nie zdradziłam że się go boję. Wciąż patrzyłam hardo w jego oczy.
- Oczywiście Niklausie - powiedział Elijah. - Do czego jestem ci potrzebny?
                  Klaus odwrócił ode mnie wzrok. Nareszcie. Odetchnęłam z ulgą. 
- Choć ze mną - powiedział tylko i wyszedł.
                 Elijah tylko na mnie spojrzał i powiedział bezgłośnie:
- Przepraszam.
                 Po czym wyszedł. 
                 Nasłuchiwałam ich kroków. Gdy usłyszałam, że się oddaliły, szybko wypadłam z komnaty i pobiegłam na dół przytrzymując długą suknię. Wybiegłam z zamku nikt mnie nie zatrzymywał. Skierowałam kroki do lasu. Biegłam szybko, podciągając suknię. Goniły mnie strach i żal.
Co jakiś czas się oglądałam, aż coś usłyszałam. Zatrzymałam się gwałtownie.
- Katerina! Wiem, że mnie słyszysz! - to był głos męski. Głos Trevora.
              





~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


* Nie mogę.
** Dlaczego? 



Kochani! Wiem, że dopiero teraz i w ogóle, no ale jest!

Nawet nie potrafię się usprawiedliwić, wiem że jestem okropną bloggerką, pisarką i ogólnie jestem do bani....


Ten rozdział też jest do bani, ale decyzja należy do was. Możecie pisać że jest okropne, wiem to :/

A czy mówiłam wam, jak bardzo kocham was trzymać w niepewności? ^^

No ale macie. Miłego czytania!

wtorek, 28 maja 2013

Podrozdziały

Podrozdziały. Właśnie.


Ostatnio zastanawiałam się nad wprowadzeniem Podrozdziałów.

Polegałoby to na pisaniu od czasu do czasu takich historyjek, wyrwanych z kontekstu, czyli pisaniu np. o Delenie. Chodzi mi o to że urządzałabym głosowania na temat jaką parę chcielibyście zobaczyć w tych podrozdziałach.

Uwaga! 
Podrozdziały będą toczyły się w czasie teraźniejszym!!

Chcielibyście coś takiego? :D

poniedziałek, 27 maja 2013

WAŻNE!!!!!!!!!

Oczywiście wiem, że nie dla każdego, ale akureat dla fanek Joseph'a to bardzo, bardzo ważne. 



A mianowicie chodzi nam o to, że chciałybyśmy mieć w końcu plakat z Joseph'em Morganem!

Tu macie link do głosowania: Ankieta w Bravo . Powtarzam to ważne!!!!!!!!!!

środa, 15 maja 2013

Rozdział 7

 Nie wiem, dlaczego, ale ta piosenka kojarzy mi się z Katherine i Elijah'em :3
Se piosenka se xDD

                 Rozdział 7

Anglia, 1492r.


Katerina:

Nawet nie pamiętam kiedy zemdlałam. Wiem tylko, że gdy się obudziłam leżałam w jednej z komnat, a nade mną była twarz Elijah'a.
- Elijah.... - westchnęłam i znów zemdlałam.

Obudziłam się już w mojej komnacie. Ku mojemu rozczarowaniu, sama. Usiadłam i rozejrzałam się. Przez chwilę pamiętałam tylko moje wcześniejsze przebudzenie.... twarz Elijah'a....
        A potem to powróciło. 
       Tatia i to co mi zrobiła.
        Zaczęłam wrzeszczeć i rzucać się na łóżku..... z moich oczu popłynęły łzy strachu..... i wtedy do mojego pokoju wpadł Elijah.
        Podbiegł do mojego łóżka i mnie przytulił. Trochę się uspokoiłam chociaż wciąż szlochałam i się trzęsłam.

- Ta...Ta...Tatia..... - wyjąkałam i zaczęłam szczękać zębami.
- Cicho... - wyszeptał gładząc mnie po włosach. - To tylko zły sen.







Gdy to mówił spojrzał mi w oczy. Byłam dziwnie wciągana w te piękne oczy. I nagle zapomniałam. Przestałam się trząść i szlochać. Zamrugałam dwa razy i usiadłam prosto.
- Coś mi się śniło - powiedziałam i uśmiechnęłam się. - Chyba lepiej będzie jak pójdziesz - dodałam.
Mina mu trochę zrzedła.
- Bo mogliby zacząć plotkować - dodałam pospiesznie. 
        Elijah się roześmiał.
- Uwierz mi, nie odważyliby się.
        Uśmiechnęłam się do niego. Elijah wstał i się przeciągnął.
- Ale skoro nalegasz... - rzekł i wyszedł.
         I nagle w pokoju zrobiło się dziwnie pusto. Położyłam się na łóżku i zasnęłam z uśmiechem na ustach.

Klaus:

Tatia uciekła.
         Udało jej się wywieść mnie w pole. Nagle zapragnąłem ją zabić. I to bardzo mocno. To było jak obsesja, jak przymus. Byłem w bibliotece i robiłem coś, w co jeszcze kilka dni temu bym nie uwierzył. 
          Szukałem innego sposobu na zabicie Pierwotnego.
          Wtedy do biblioteki wszedł Elijah.
- Co robisz? - zapytał.
          Był dziwnie wesoły. Jakby nic się nie stało, jakby Tatia wcale nie uciekła.
- Nie widać? - burknąłem. Byłem w bardzo złym humorze.
- Hmmm.... niby widać, ale mi chodzi dokładnie.
          Zerknąłem na niego spod przymrużonych oczu. Wyglądał na szczęśliwego, jak nigdy!
- Coś się stało? - zapytałem, wciąż lekko zdenerwowany.
- Nie, dlaczego? - odparł i rozłożył się w fotelu.
- Jesteś dziwnie szczęśliwy, Elijah'u Mikaelsonie.
           Elijah uśmiechnął się tajemniczo.
- Nie mogę już być szczęśliwy, bracie?
           Przewróciłem tylko oczami i wróciłem do szukania odpowiedniej książki.
- Czy coś się wydarzyło między tobą a Kateriną? - zapytałem nagle, odwracając się gwałtownie.
           Elijah spuścił oczy i głowę.
- Yhm..... - chrząknął, ale nie odpowiedział.
        Patrzyłem na niego surowo.
- Elijah, wiesz, że ona ma umrzeć, prawda? - zapytałem.
- Tak - powiedział cicho.
- I że każdy, kto stanie mi na drodze gorzko tego pożałuje?
- Tak - powtórzył.
- To dobrze. Pamiętaj, że mam wciąż sztyle..... Sztylety!
Czemu wcześniej o tym nie pomyślałem!
Mogę zabić Tatię tymczasowo. Elijah spojrzał na mnie pytająco.
- Tatia.... Sztylety... - wymruczałem i wybiegłem z biblioteki. Elijah wypadł za mną. Pobiegliśmy do mojego pokoju, nikogo nie mijając. 
             Dopadliśmy do drzwi i wpadliśmy do pokoju. Otworzyłem gwałtownie szafkę nocną. Leżały w niej 2 sztylety. Wyjąłem jeden.
-  Chcesz zabić Tatię? - zapytał Elijah.
- Tak!
- Czyli oszczędzisz mi Katerinę? - zapytał z nadzieją.
- Nie. - powiedziałem i spojrzałem na niego z zaskoczeniem. 
- Ale.... mam sposób żeby ją uratować. Specjalny płyn, dzięki któremu ożyje. - mówił z radością.- Chyba. - dodał.
               I wyjął zza pazuchy butelkę z przeźroczystym płynem. Spojrzałem na niego ze złością.
- Nie! - krzyknąłem i wytrąciłem mu butelkę z ręki. Spadła, roztrzaskując się. Elijah krzyknął patrząc z przerażeniem na butelkę. 
               Byłem już mocno rozjuszony. Złapałem go za szyję i przycisnąłem do ściany. Zaczął się trochę dusić. Próbował się wyrwać, ale ja byłem hybrydą, o wiele silniejszą od wampira. Przyłożyłem mu sztylet do piersi i wysyczałem:
- Już jutro jest pełnia. Odprawię ten Rytuał i zabiję Katerinę, nie przeszkodzisz mi!
              Elijah pokiwał gwałtownie głową, więc go puściłem. Osunął się na podłogę, a ja uciekłem.


Tatia: (wiem, że to trochę bez sensu, ale zważywszy na to że ten rozdział ma być długi postanowiłam dodać wydarzenia z perspektywy Tatii ^^)





Udało mi się uciec przed Klausem, z czego naprawdę się cieszyłam. Udałam się do jakiejś małej wioseczki, nawet nie pamiętam nazwy.
             To dziwne. Kiedy zobaczyłam Niklausa i Elijah'a to powróciło. Wspomnienia mnie zalały. Czasy, kiedy byłam człowiekiem. Kiedy byłam nieśmiała, życzliwa i miła. 
              A już dawno rozgryzłam, dlaczego teraz jestem wredna i sprytna.
              Klątwa Sobowtóra.
              Kiedy stałam się wampirem zmieniłam się. Znaczy na początku byłam wciąż ta sama. Dopiero później.....
              Nie, nie będę o tym myśleć. Poszłam do największej posiadłości we wiosce. Zapukałam do wielkich drzwi i czekałam.
              Otworzył jakiś mężczyzna. Aż zamruczałam. Ich łatwiej się hipnotyzuje.
- Witam - odwróciłam się do niego.
- Witam - odparł on mierząc mnie spojrzeniem. - Co taka piękna kobieta robi w takiej malutkiej wioseczce? - zapytał, uśmiechając się.
- Och, zgubiłam się - odparłam. Spojrzałam mu w oczy. - Wpuść mnie.
               Facet wybuchnął śmiechem.
Zacisnął usta i uniósł brwi.
- Naprawdę? - zapytał. - Jestem na werbenie, słonko.
       Spojrzałam na niego z zaskoczeniem.
 - Wiesz kim jestem? - zapytałam.
- A jak! Jesteś wampirem, tylko nie rozumiem, dlaczego prawie ci się udało.
- Jestem Pierwotną - prychnęłam.
- Och, niech szanowna panienka mi wybaczy! - powiedział drwiąco mężczyzna. 
Pokręciłam głową ze złością.
- Wiesz w ogóle kim jestem? - zapytałam szorstko.
- Oczywiście. Pierwotną - powiedział.
          Prychnęłam ponownie.
- Jestem Tatia Petrova, Pierwotna wampirzyca i pierwsza Petrova!
          Facet przechylił głowę i spojrzał na mnie z nowym zainteresowaniem. 
- A ja jestem Tristan Hills, miło mi - podał mi rękę, ale jej nie przyjęłam. Wciąż byłam wkurzona.
- Od kiedy? - burknęłam.
- Co? - zapytał zdezorientowany. 
- Od kiedy jesteś wampirem - powiedziałam zirytowana.
- Ach, to! Od jakichś 50 lat, wiem to mało - uśmiechnął się.
              Nie wiem czemu, ale go polubiłam. Wiem, że Elijah i Niklaus myślą że mam wyłączone uczucia, ale to nieprawda. Cały czas, od mojej przemiany, mam włączone uczucia.
- To co, mogłabym wejść? - zapytałam uśmiechając się lekko.
- Och, oczywiście - rzekł, wyszczerzył do mnie zęby i odsunął się. Weszłam, uśmiechając się do niego zachęcająco. Wszedł zaraz za mną.


Elijah:

Osunąłem się na podłogę nie mogąc uwierzyć w to co zrobił Nik. To niemożliwe.
               Zawsze był wybuchowy, ale nigdy nie skrzywdziłby rodziny. Złapałem się za szyję.
               I teraz byłem już pewny.
               Za wszelką cenę uratuję Katerinę.

                                                                 *       *       *

Była już 2.00 nad ranem. Udałem się w stronę komnaty Kateriny. Zapukałem najpierw lekko. Kiedy nie odpowiedziała, wszedłem.
               Spała. Podszedłem i pogłaskałem ją po policzku.
Gdy to poczuła otworzyła oczy. Usiadła gwałtownie, patrząc na mnie wielkimi oczami. Już otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale syknęłem:
- Cicho!
Katerina zamknęła usta i wyszła z łóżka.
- O co chodzi? - szepnęła.
Pokręciłem głową. Zupełnie nie wiedziałem jak zacząć.
Spojrzałem jej w oczy i powiedziałem:
- Przypomnij sobie.
Zobaczyłem jak jej oczy się rozszerzają, jak sobie przypomina. 
- О, Боже ...* - wyszeptała. Chyba nawet nie zdawała sobie sprawy z tego że powiedziała to po bułgarsku.
- O co tu chodzi? - zapytała i zaczęła się cofać. Bała się.
- To nieważne. Musisz uciekać. Klaus jest wilkołakiem i wampirem w jednym, chce zdjąć z siebie klątwę, a do tego potrzebna mu jest twoja krew!
                Katerina wciąż kręciła głową.
- Nie, nie..... - zaczęła powtarzać.
                Podbiegłem do niej w wampirzym tempie i złapałem za ramiona.
- Posłuchaj mnie. - powiedziałem ostro. - Klaus chce cię zabić. Jeśli nie uciekniesz, zginiesz.
                 Katerina wciąż kręciła głową i cofała się.
- Nie..... - wyszeptała.
- Tak! - szepnąłem gorączkowo i lekko nią potrząsnąłem.
- Powiedz mi wszystko - powiedziała nagle, patrząc na mnie wyzywająco.
                 Westchnąłem.
- Posłuchaj, nie ma czasu....
- Nie ruszę się stąd, dopóki mi tego nie wytłumaczysz - powtórzyła z uporem.
                 Teraz byłem już zirytowany. Mogłem łatwo ją zahipnotyzować i kazać uciekać, ale nie chciałem.
- Dobrze - poddałem się. - Bardzo dawno temu, ja i Niklaus byliśmy ludźmi. Kochaliśmy wtedy Tatię, to już ci wiadomo. Nasza matka nas przemieniła w wampiry, żebyśmy mogli się bronić przed wilkołakami, bo jeden z nas umarł, zagryziony....
- Czekaj, mówisz, że ty też....?
- Tak! - odparłem zniecierpliwiony. - Chodzi o to, że jak matka nas przemieniła, okazało się że Niklaus jest..... ma innego ojca. Wilkołaka.
-  Więc.... czym jest Klaus? - zapytała cicho. Przyjęła to zaskakująco lekko. - Wampirem.... czy wilkołakiem?
- Tym i tym.
- Jak to tym i tym? - zapytała.
         Szczerze, to byłem zszokowany tym jak lekko to przyjęła.
- Och, nieważne - odparłem. - Chodzi mi o to, że matka rzuciła na niego klątwę, przez którą nie może zmieniać się w wilkołaka. Inni uważają to za plus, ale sam Niklaus myśli że to źle. A żeby zdjąć klątwę potrzebuje krwi. Krwi sobowtóra pierwszej Petrovej. Krwi....
- Mojej - dokończyła przerażonym głosem.
                    Kiwnąłem głową.
- I ty przez cały ten czas wiedziałeś że mam umrzeć? - zapytała podniesionym głosem.
- Tak, ale...
- Rozumiem - przerwała mi i strząsnęła z siebie moje ręce. Odeszła kawałek i odwróciła się.
                   Patrzyłem za nią kiedy odchodziła a we mnie coś pękało. Podbiegłem do niej w wampirzym tempie i złapałem za ramię. Spróbowała się wyrwać, ale oczywiście wiadomo, jestem silniejszy.
- Katerina.... - zacząłem.
- Nie! - szepnęła. - Nie chcę cię słuchać! Chciałeś mnie zabić!
- Nie ja tylko Niklaus!
- A ty go nie powstrzymujesz - rzekła. - Słuchasz się go jakby....
- Jest moim bratem - powiedziałem i ją puściłem. - I lordem - dorzuciłem chłodno.
                   Katerina potrząsnęła głową.
 - Rozumiem - powtórzyła.
- Katerina, nie czas na to - powiedziałem. - Zrozum, pełnia już jutro, Klaus zabije cię podczas pełni, o północy.
                   Odwróciła się do mnie.
- Dobrze. - rozłożyła ręce. - Więc co mam zrobić?
- Uciekaj! - powiedziałem. - Pewnie i tak cię złapią. Wtedy możesz powiedzieć, że to ja ci wszystko powiedziałem i nawet że cię zahipnotyzowałem.
                   Pokręciła głową.
- Wiesz że tego nie zrobię? - zapytała. - Jeśli mnie złapią, powiem że podsłuchałam rozmowę.
                   Uśmiechnąłem się lekko.
- Nie złapią cię - rzekłem.
                   Podszedłem do niej wolno. Spojrzała na mnie.
- Żegnaj, Katerino - powiedziałem i pocałowałem ją w czoło.
   Katerina stała nieruchomo.
           Oderwałem się od niej, pogłaskałem po twarzy, po czym w wampirzym tempie wybiegłem.


 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


*О, Боже ... - po bułgarsku: O Boże....


Hej, Kochani!
Ten rozdział to wynagrodzenie wszystkich mdłych i krótkich rozdziałów.
Osobiście uważam że jest booski, no ale decyzja należy do was!
Nie wiem kiedy pojawi się nowy rozdział ale  mogę wam obiecać że będzie gorąco! ^^




czwartek, 9 maja 2013

Rozdział 6

 Tak sobie tego słucham ^^ --> Piosenka z 1 sezonu ^^

Nie wiem, jak wy zareagujecie, ale ja tu ryczałam więc.... ^^

                                 Rozdział 6

Anglia, 1492r.


Katerina:


          Tatia zwróciła twarz w moją stronę, zbliżyła się trochę i powiedziała:
- Ile wiesz?
- Nie rozumiem - odparłam.
          Uniosła ręce w górę.
- Dobrze, a więc nie po dobroci? - zapytała i lekkim krokiem podeszła do stolika z dziwnym sprzętem.
           Podniosła jeden przedmiot i przyjrzała mu się. Oswróciła się wolno do mnie z diabelskim uśmiechem. Jej zielona suknia zaszeleściła kiedy zaczęła wolniutko iść w moją stronę. W prawej ręce trzymała dziwną, ostro zakończoną pałkę.
           Podniosła ją i przejechała po moim policzku. Poczułam palący ból. Wrzasnęłam. Czułam ciepły strumień krwi na policzku.
           Tatia tylko się roześmiała i wyciągnęła rękę. Zebrała na palec trochę mojej krwi i oblizała ją.
           Obserwowałam ją z rosnącym zdumieniem i przerażeniem. Tatia okręciła się na pięcie i zaśpiewała:
- Już nie żyjesz, Już nie żyjesz...
- И върви по дяволите, глупава краво! Вие сте психично болен!*
           Tatia się roześmiała.
           W tym momencie do lochu wpadli: Klaus, Elijah oraz, nie zgadniecie, Trevor!


Klaus:

Wpadłem do Sali Tortur równo z Elijah'em i Trevor'em.
           Stanęliśmy jak wryci.
           Na samym środku sali stało krzesło. Żelazne, mocne krzesło, wokół którego były łańcuchy. Do tego krzesła, jakże inaczej, przykuta była Katerina. Obok stała Tatia z diabelskim uśmieszkiem na twarzy. Elijah zbladł i rzucił się do przodu. Na szczęście zdążyłem go złapać.
- Puść ją! - wrzasnął. Ugh.... nie można na niego liczyć.
Próbował mi się wyrwać. Trevor też go przytrzymywał. Patrzył ze zdumieniem na Tatię.
- Ale.... jak...?
Tatia się roześmiała.
- Od kiedy jesteś taki wrażliwy? - zapytała Tatia z wrednym uśmiechem.
Przekrzywiła głowę i przejechała dziwną ostro zakończoną pałką (którą dopiero teraz dostrzegłem) po ręce Kateriny. Dziewczyna zaczęła krzyczeć.
- Och, boli? - zapytała cicho. - Chciałam mocniej.
I przycisnęła narzędzie do jej ręki tak że krew płynęła strumieniem. Katerina krzyczała. Po jej policzkach płynęły łzy bólu. Patrzyłem na to z przerażeniem.
        JA, NIKLAUS MIKAELSON PATRZYŁEM Z PRZERAŻENIEM NA CZYJEŚ TORTURY.
        To było dziwne. A nawet bardzo.
        Przez to puściłem Elijah'a, który natychmiast podbiegł do Kateriny (Trevor puścił go już wcześniej).
- Катерина, Катерина, чуваш ли ме? - wyszeptał. Katerina nie odpowiedziała. Zemdlała.
        Elijah zaczął nią potrząsać i krzyczeć. Widziałem przerażenie na jego twarzy. On się bał.
        Bał się że ją straci.

Elijah:

- Katerina, nie umieraj, otwórz oczy! - teraz już krzyczałem. Wiedziałem że ona zemdlała, a mimo to bałem się że nie żyje.
W tym momencie poczułem uderzenie. Obejrzałem się. To Tatia z wściekłości uderzyła mnie jakimś narzędziem. Niestety, nie zdążyłem się przyjrzeć czym, bo złapał ją Niklaus.
- Nie zrobisz już jej krzywdy! - krzyknął.
          Tatia się tylko roześmiała.
- Nie możesz mnie zabić. Ja także jestem Pierwotną.
         Miała rację. Nie mogliśmy jej zabić. Klaus ją puścił. Chyba nieświadomie, ale jednak. 
        A Tatia to wykorzystała i w wampirzym tempie pobiegła do drzwi. 
- Powiedzcie jej żeby się mnie strzegła!
A potem, zanim któryś z nas zareagował, wypadła z Sali.
Klaus pobiegł za nią. Odkułem Katerinę i z łatwością wzięłem na ręce. Wyszedłem ostrożnie z Sali, a za mną Trevor. Wciąż był zamyślony.
         Przez całą drogę do mojej komnaty nie odzywaliśmy się do siebie. Gdy dotarliśmy pod drzwi powiedziałem cicho:
- Chcę zostać sam.
Trevor kiwnął głową i w wampirzym tempie uciekł.
         Wszedłem do komnaty z Kateriną na rękach. W moim pokoju jak zwykle panował idealny ład. Ułożyłem Katerinę na moim łóżku i usiadłem obok.
         Ona wciąż była nieprzytomna. Pogładziłem ją lekko po policzku. Patrzyłem na jej piękną twarz i czułem, że ją kocham. Kocham naprawdę. Naprawdę i głęboko. Po moim policzku popłynęła pojedyncza łza. Nie wiem dlaczego, ale zacząłem płakać. I  wtedy Katerina otworzyła oczy. Gdy mnie zobaczyła westchnęła:
- Elijah.....
Po czym znów zemdlała.
        A tym razem z moich oczu leciały łzy radości. 




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

* - И върви по дяволите, глупава краво! Вие сте психично болен! - po bułgarsku: A idź do diabła, durna krowo! Jesteś chora psychicznie! ^^

Słuchajcie, Kochani, naprawdę się cieszę, że tyle osób czyta mojego bloga! ^^
Toffam se was! xDD

No i oczywiście baardzo przepraszam że tak długo nie było rozdziału, ale nie miałam czasu :'(

A i przy tym rozdziale ryczałam :)